Nawiedzony dom we wsi Zdziechowo koło Gniezna
Szóstego stycznia w domu Weroniki Ziarni zaczęło straszyć. Starsza pani pisała właśnie na drzwiach symbole święta Trzech Króli, gdy poczuła, że "coś" usiłuje wyrwać jej kredę z dłoni. Szóstego stycznia w domu Weroniki Ziarni zaczęło straszyć. Starsza pani pisała właśnie na drzwiach symbole święta Trzech Króli, gdy poczuła, że "coś" usiłuje wyrwać jej kredę z dłoni. Niestraszny mu święty obrazek Jadwiga i Tadeusz Kotowscy nie rozumieją, dlaczego duch uwziął się na święty obrazek. Ksiądz to widział na własne oczy Dziwne moce pana Tadeusza Pani Weronika Ziarnia boi się mieszkać w swoim domu. On znał datę swojej śmierci Sąsiedzi snują najróżniejsze domysły. Uważają, że pojawienie się ducha w domu pani Weroniki jest powiązane ze śmiercią bezdomnego... Autor:Anna Forecka Źródło: gwiazdy.com.pl
Zastraszacze
- Zaczęłam krzyczeć, z mieszkania wybiegł przestraszony wnuk - opowiada. - Wyjaśniłam, że dzieje się coś złego. Trzęsłam się ze strachu. Wnuk popatrzył na mnie z niedowierzaniem. Wziął kredę. Tajemnicza siła odpychała ją od drzwi. Drętwiały mu ręce. Czuł przeraźliwe zimno. Tego nie da się wytłumaczyć... W końcu napisał imiona królów, ale święte symbole nie ustrzegły nas od nieszczęścia.
Pani Weronika zjadła obiad, usiadła przed telewizorem. Cały czas rozmyślała o tym, co się stało i doszła do wniosku, że najwyraźniej uległa złudzeniu. Może na schodach był przeciąg?
Nagle usłyszała huk. Pobiegła do kuchni - na jej oczach z szafki wypadły garnki, sztućce, talerze. Czajnik sam zsunął się z kuchenki gazowej. Stół i krzesła przesuwały się, mimo że nikt ich nie dotykał. Meble w pokoju drgały... Kobieta zaalarmowała sąsiadów, córkę, zięcia...
Nawiedzony dom stoi we wsi Zdziechowo koło Gniezna. Zamieszkuje w nim, oprócz pani Weroniki i jej wnuka Łukasza, jeszcze pięć rodzin.
- Kiedyś mieszkałam razem z córką i zięciem - tłumaczy starsza pani. - Niedawno młodzi wybudowali dom i wyprowadzili się. Łukasz, przyzwyczajony do starych kątów, został ze mną. Nigdy nie mieliśmy najmniejszych problemów z nieczystymi siłami. Żyliśmy normalnie i spokojnie: Łukasz codziennie wstawał do szkoły, chodzi do czwartej klasy, ja szykowałam posiłki, robiłam zakupy. Teraz wszystko się zmieniło... Boję się, cały czas, w dzień i w nocy, bez przerwy...
Wszyscy sąsiedzi są absolutnie przekonani, że w mieszkaniu straszy. Ludzie otwierają drzwi wejściowe od budynku i natychmiast się żegnają.
- Ta sprawa nas przerasta - przyznaje Tadeusz Kotowski, zięć pani Weroniki. - Tu nie chodzi tylko o jakieś hałasy czy przesuwanie się mebli. Wszyscy, którzy przebywają w mieszkaniu, są najzwyczajniej na świecie atakowani przez ducha. Syn siedział na krześle. Nagle stołek zaczął się wraz z dzieckiem obracać wokół własnej osi. Łukasz był tak przerażony, że nawet nie miał siły krzyczeć... Żona o mały włos nie została zraniona przez donicę z kwiatami, która przeleciała przez pokój i rozbiła się tuż obok jej głowy. Bez przerwy spada obraz Matki Boskiej Karmiącej. Wieszam go po to tylko, by po sekundzie z hukiem znalazł się na podłodze... Teściowa została zaatakowana przez lichtarz z płonącymi świecami.
Przykłady można mnożyć... Nie sposób tak żyć.
Przerażona rodzina postanowiła poprosić o pomoc proboszcza. Ksiądz Maciej Lisiecki odwiedził mieszkańców nawiedzonego domu.
- Najpierw przyszedłem z kolędą - opowiada.
- Widziałem, jak przemieszczają się przedmioty. Z całą pewnością nie padłem ofiarą oszustwa lub halucynacji. W tym domu naprawdę dzieje się coś niedobrego. Odwiedziłem to miejsce kolejny raz, odmówiłem specjalną modlitwę. Zwróciłem się o pomoc do księdza, który z ramienia Kościoła ma prawo odprawiać egzorcyzmy. Co mają robić mieszkańcy do tego czasu? Modlitwa jest jedynym ratunkiem. Razem z parafianami modliliśmy się podczas mszy świętej o spokój tej rodziny...
Po wizycie księdza duch stał się jeszcze bardziej złośliwy.
"Coś" wylało wodę święconą, porusza kropidłem...
Pani Weronika z wnukiem przeprowadziła się do rodziców Łukasza. Nie chce słyszeć o powrocie do nawiedzonego mieszkania.
- Ciągle zadaję sobie pytanie, dlaczego akurat mieszkanie mojej mamy? - zastanawia się pani Jadwiga. - Może to mąż nieświadomie coś przyciągnął? Tadeusz od dziecka miał paranormalne zdolności. Myślę, że jest znakomitym medium... Na przykład potrafi bez różdżki czy innych przyrządów wskazać miejsce, w którym jest woda. Ma niezwykle rozwiniętą intuicję, bez problemów "wyczuwa" ludzi. Po prostu wie, kto ma dobre intencje, kto złe...
- Wielokrotnie zdarzało się, że chciałem zadzwonić w jakieś miejsce... - dopowiada pan Tadeusz. - Podnosiłem słuchawkę i zanim zdążyłem wybrać numer, odzywała się osoba, z którą chciałem rozmawiać. Nie wiedziałem, co robić... Łudziłem się, że mój telefon jest zepsuty. Wezwałem ekipę z telekomunikacji. Fachowiec, który przyszedł naprawić usterkę, był co najmniej zdezorientowany. Cały czas jego telefon komórkowy wybierał numery, mimo że w ogóle go nie dotykał! Jestem przekonany, że to ja powoduję najróżniejsze zdarzenia wokół siebie, nie wiem tylko w jaki sposób...
Pan Tadeusz przyznaje, że nie ma pojęcia, jak uwolnić mieszkanie teściowej od nieczystych mocy.
- Pewnej nocy śniły mi się duchy... - opowiada. - Prosiły, żebym się nie bał. Chciały, żebym poszedł do mieszkania i "przeprowadził" trzeciego ducha. Obiecywały, że przez trzy dni nie będą straszyć. Rzeczywiście, przez ten czas był spokój. Potem wszystko wróciło. Gdybym tylko wiedział, o co chodziło we śnie... Zrozumiałem jednak, że mam pewną moc. W pokoju mojej teściowej stoi szafa. Na naszych oczach tajemnicza siła wyrzucała z niej ubrania. Gdy tylko żona ułożyła rzeczy, po chwili wszystko było na podłodze. Zdenerwowałem się. Skupiłem się i powiedziałem: posprzątaj! W sekundę wszystko znalazło się z powrotem w szafie.
- W piwnicy przez ponad rok mieszkał mężczyzna - opowiada pani Weronika. - Człowiek ten był nałogowym alkoholikiem. Najważniejsza dla niego była wódka. Sąsiedzi nosili mu jedzenie. Czasami z nim rozmawiałam. Pewnego dnia przestał wychodzić z piwnicy. Zachorował. Wezwaliśmy policję, pogotowie.
Mężczyzna stwierdził, że nikt nie jest w stanie mu pomóc, bo i tak za dwa tygodnie umrze. Nikt jego słów nie brał poważnie. Jednak tak właśnie się stało.
Skąd znał datę swojej śmierci? Może to on nas straszy?
Najstarsi mieszkańcy wsi mają jednak inne zdanie. Twierdzą, że straszy duch Hertela, Niemca, który był w czasie wojny wyznawcą szatana. Inni twierdzą, że w nawiedzonym domu zamordowano nienarodzone dziecko... Każdy we wsi snuje domysły...
Podczas naszej wizyty w nawiedzonym mieszkaniu duch pokazał, co potrafi: obrazy same się ruszały, gasło i zapalało się światło. Trudno było oddychać - zapach zgnilizny wyczuwalny jest w każdym pomieszczeniu. Na ścianach widać odpryskującą farbę, dziury. Dom wygląda jak od lat niezamieszkały, a przecież tak niedawno tętnił życiem...
We wsi nie ma już niedowiarków, w niedzielę kościół jest pełen. Ludzie boją się, że duch może nawiedzić i ich domy. Modlą się o odwrócenie nieszczęścia. Pani Weronika i Łukasz nie mogą się doczekać wizyty egzorcysty. Wierzą, że uwolni ich od nieproszonego gościa.
fot. Marek Lapis
Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się by zagłosować.