Dom z duszą
Pani Magda N. zadzwoniła do redakcji Gm z prośbą o pomoc.
Zastraszacze
Dom z duszą
Pani Magda N. zadzwoniła do redakcji Gm z prośbą o pomoc. "Coś dzieje się w moim domu. Mam wrażenie, że jesteśmy jego więźniami. Od kilku lat usiłujemy go sprzedać, ale coś nieustannie wchodzi nam w paradę. Czy to klątwa?". Na miejsce pojechała Alicja Ziętek - jasnowidz i parapsycholog.
Piękny dom nad zatoką, wokół ogrody, pola, cisza. Idealne miejsce na letnisko, na ucieczkę od pośpiechu wielkomiejskiego życia. Chętnych do kupienia domu jest wielu - ale wszyscy przyjeżdżają na miejsce, pozachwycają się, wyjeżdżają i... więcej nie dają znaku życia. Właściciele domu w oczach mają zagubienie i udrękę. Bo niby wszystko jest w porządku, a coś tu nie gra...
Kupili ten dom 12 lat temu. Było im tu cudownie, przeżyli wiele szczęśliwych chwil. Było tak dobrze, że nawet nie zauważyli, jak z ludzi poszukujących wrażeń stali się zagorzałymi domatorami. Coraz niechętnej opuszczali dom, z biegiem lat wyjazdy nawet na kilka dni, a nawet godzin napawały ich rosnącą niechęcią. Woleli zapraszać przyjaciół do siebie. Najlepiej bowiem czuli się w domu - zdrowym, promieniującym dobrą energią.
Magdy N. przygody z zaświatami Podczas rozmowy z panią Magdą okazało się, że jest ona medium. Już jako dziecko doświadczała istnienia innych bytów.
- W Częstochowie miałam babcię, u której spędzałam wakacje. Pamiętam pierwsze takie zdarzenie. Miałam wówczas osiem lat i szłam z babcią na spacer. Nagle przy pompie zobaczyłam staruszkę w długiej, starej sukni. Trzymała się za szyję, z której buchała krew. Podbiegłam do niej i mówię: "Boże, co się stało", lecz w tym momencie zorientowałam się, że staruszki nie ma. Rozpłakałam się, pobiegłam do babci i wszystko jej opowiedziałam. Babcia powiedziała, że miesiąc wcześniej przy tej pompie zmarła młoda kobieta. Drugą tak niezwykłą przygodę przeżyłam, mając już 21 lat. Mieszkałam wtedy na ulicy Engla w Poznaniu. Był luty i pamiętam, że tego dnia była zamieć. Wracałam właśnie do domu i trochę się bałam wchodzić sama po ciemku na trzecie piętro. Wtem widzę, jak z piwnicy wychodzi starsza pani z płonącą świeczką w ręce. Mówię do niej: "Dobrze, że panią spotkałam, będzie nam raźniej iść na górę". Idę za nią zadowolona. Dochodzimy na półpiętro i wtedy przez okno pozbawione szyby wdarł się wiatr i mocno po klatce zawiało. Zdziwiłam się, że płomień świecy ani drgnął, pomyślałam "coś tu jest nie tak" i w tej samej chwili obleciał mnie strach. Wystraszyłam się tak mocno, że zaczęłam potwornie krzyczeć, aż sąsiedzi powychodzili. Trzęsąc się, opowiadałam o świecy i staruszce, której nie było. Nie muszę dodawać, że wyszłam na idiotkę. Pamiętam też pewien seans spirytystyczny. Byłam już mężatką, ale na seansie byłam sama. Oczywiście wszyscy zadawali duchom różne pytania, ja też. Chciałam się dowiedzieć, co mnie czeka. Duch przedstawił się i powiedział: "Przekaż Kaszkowi, że mnie jest tu dobrze". Nie miałam pojęcia, kim był ten duch i kto to jest ten Kaszek. Opowiedziałam o tym mężowi, a on na to: Kaszek to ja, a duch to mój dobry przyjaciel ze studiów, który zginął zastrzelony w rozruchach.
Energie wybierają współlokatorów
Może nawet nie zorientowaliby się, że coś jest z nim nie tak, gdyby nie postanowili go sprzedać i przenieść się do miasta - zdrowie pana Kamila, męża pani Magdy, wymaga, by w razie czego pomoc medyczna przybyła w krótkim czasie.
- To już trzy lata, jak próbujemy sprzedać dom - mówi pani Magda. - Od kiedy daliśmy pierwsze ogłoszenie i zaczęli pojawiać się chętni, w domu zaczęły się dziać dziwne rzeczy, widzimy jakieś byty. Niekiedy robi się wręcz strasznie. Do jednego pokoju - błękitnej sypialni - nawet boję się wejść! Wyprowadziliśmy się z niej, bo duchy nie dawały nam spać. A w garderobie kiedyś ujrzałam, jak znikąd pojawia się postać ducha. Stał i mnie obserwował. Zamarłam ze strachu. Duchy pojawiały się nie tylko wtedy, gdy właściciele domu byli sami.
- Pewnego dnia w słoneczny poranek siedziałam z przyjaciółmi na tarasie, twarzą do garażu. Nagle widzę mężczyznę w białej koszuli. Spytałam go, kim jest i jak wszedł na teren posesji. Koleżanki rozejrzały się, popatrzyły na mnie zdziwione i pytają, z kim rozmawiam. Nie widziały go!
- Dziwne rzeczy przytrafiają się nam co jakieś półtora miesiąca - potwierdza pan Kamil. - Czujemy dziwne zapachy, słyszymy czyjeś kroki, huk spadających przedmiotów, choć gdy sprawdzamy, okazuje się, że nic nie spadło. Dochodzi nawet do materializacji duchów. Kiedyś duch przeraził naszego elektryka!
Było to tak: elektryk wydłubywał w ścianie kanaliki pod kable. W pewnym momencie ujrzał, jak z niebytu pojawia się dym, jakby z papierosa, tworzący obłoczek, a z obłoczka uformowała się twarz młodego, uśmiechniętego mężczyzny. Elektryk pomyślał sobie, że najwyraźniej jest zmęczony. Jednak drugiego dnia historia powtórzyła się. Tym razem opowiedział o "zwidach" swojej żonie, a ona po dwóch tygodniach wspomniała o nich właścicielce domu.
Pani Magda przypuszcza, że manifestujący się w tym domu duch przybył tu razem z nią ze starego mieszkania w Szczecinie.
Tam bowiem też działy się różne dziwne rzeczy.
- W Szczecinie kupiliśmy bardzo ładne mieszkanko. Mąż wypływał w rejsy, ja w tym czasie je urządzałam. Zawsze byłam osobą energiczną, jednak w nowym mieszkaniu czułam ogarniające mnie niezwykłe zmęczenie. Były takie chwile, że gdy wracałam do domu, bałam się włożyć klucz do zamka. Czułam, że gdy otworzę drzwi, zobaczę za nimi czerwony wir, który mnie pochłonie. Właśnie w takich chwilach działy się u nas dziwne rzeczy. Słychać było, jak ktoś chodzi po mieszkaniu w butach, dochodziły dźwięki spadających przedmiotów. No i nieustająco ginęły nam różne rzeczy, które potem odnajdywały się w najdziwniejszych miejscach - najczęściej w zamrażarce lub w koszu z brudnymi ubraniami. Przecież podstawki pod wiertarkę lub popielniczki nikt normalny nie wkładałby do zamrażarki!
Gdy małżeństwo N. postanowiło opuścić Szczecin i przeprowadzić się do domu nad zatoką, tajemniczy duch częściej niż zwykle manifestował swoją obecność. Pani Magda, mocno już wystraszona, rzekła: "Kochany duszku, nie jesteś zły, robisz nam tylko psikusy, jak chcesz z nami zamieszkać, to chodź, zapraszamy cię". Po tych słowach duch nie stwarzał im już żadnych problemów przy przeprowadzce. W nowym domu też było spokojnie, do czasu aż postanowili znów się przeprowadzić.
Pani Magda w nawiedzonej błękitnej sypialni. Co ustalili badacze zjawisk paranormalnych.
Do domu nad zatoką przyjechałam w listopadzie 2003 roku razem z psychokinetykiem Tadeuszem Kotowskim. Od razu wyczuliśmy, że to niezwykłe miejsce. Psy właścicieli co rusz podbiegały do drzwi w przedpokoju, by oszczekiwać coś, co najwyraźniej znajdowało się pod samym sufitem. Zdjęcie zrobione od wejścia ujawniło koncentrację niekształtnej mgły.
Noc spędziłam w błękitnej sypialni, tej, która tak przeraża panią Magdę. W ciemnościach, samotności i ciszy wyczekiwałam pojawienia się jakiegokolwiek ducha. Nie czekałam długo, bo gdy tylko mój wzrok oswoił się z mrokiem, ujrzałam przemieszczające się różnej wielkości dymne energie i kolorowe świetliki. Natychmiast zaczęłam przywoływać wizerunek życzliwej mi osoby, by upewnić się, czy energia ta działa tak, jak chce nasza wyobraźnia. Miałam rację - w pokoju zmaterializowała się postać zgodna z moim życzeniem. Przerwałam doświadczenie i przywołałam gospodarzy, by stali się świadkami niezwykłego zjawiska.
Ogród wokół domu z widokiem na zatokę.
Pani Magda trzęsła się ze strachu i mocno trzymała mnie za rękę. Jednak po dłuższej chwili z zadziwieniem obserwowała przelatujące energie i cieszyła się widokiem kolorowych światełek. Szybko też zrozumiała, dlaczego ten dom jest tak bliski jej sercu i dlaczego w żaden sposób nie może go sprzedać - stoi on bowiem w miejscu szczególnej mocy, a ona sama jest medium. Dlatego też nikt, kto nie posiada takich zdolności, nie będzie się tu dobrze czuł. Zanim wyjechaliśmy, zabezpieczyliśmy dom tak, by pulsujące tu energie i byty z innego wymiaru nie kierowały życiem właścicieli. Psy uspokoiły się i nie biegły już do drzwi, by ujadaniem zwiastować przybycie ducha.
Zdjęcia dziwnych zjawisk zachodzących w domu państwa N. dowodzą, jak wielki wpływ mają takie miejsca na jakość wywołanego filmu. Za dnia urządzenia wskazywały bardzo wysoki rozpad cząsteczek elektromagnetycznych na jedną sekundę, poziom tła wahał się od 2mkR/h do 6mkR/h. W nocy o godzinie 1.45 urządzenia nie wskazywały żadnych danych; rozpad cząsteczek elektromagnetycznych na 1 sekundę wykazywał 0,00-0,01 impulsów, natomiast tło wynosiło 0 mkR/h. Pomiary te jednoznacznie dowodzą, że mamy do czynienia z bardzo silnym miejscem mocy.
Tekst i zdjęcia: Alicja Ziętek
Z uwagi na spokój i dobro właścicieli,
ich imiona zostały zmienione
Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się by zagłosować.
Żadne komentarze nie zostały dodane.