Rozwidlenie dróg - miejsce niebezpieczne?
Nigdy nie zatrzymuj się na rozstajnych drogach, szczególnie w nocy, ponieważ miejsce to jest opanowane z reguły przez złe moce.
A tych ostatnich jest tu sporo. I rzeczywiście. Niedaleko domu letniskowego pana Alfreda znajduje się dość duże pole, podzielone na działki. – Tablica z ogłoszeniem o ich sprzedaży stoi chyba już ponad dziesięć lat. Do dzisiaj nikt nie wyraził chęci kupna chociażby jednej. A przecież na pozór działki położone są w dobrym miejscu – opowiada pan Alfred. – Jest droga, nie ma problemu z uzbrojeniem terenu.
Widok na las. Sprowadzono tu kiedyś różdżkarza, ale ten, przemaszerowawszy kilkadziesiąt metrów, ze zdumieniem pokręcił głową. Jego różdżka jeszcze nigdy nie reagowała tak, jak tutaj. Ale kiedy uważnie rozejrzał się dokoła i zauważył rozdroże, stwierdził, że to ono jest przyczyną promieniowania negatywnej energii. „Tej ziemi nikt nigdy nie kupi”, powiedział. I miał rację. Miejsce schadzek bogów z upiorami Tych działek nikt nie chce kupić. Dawno temu mieszkańcy pobliskich domów postawili przy skrzyżowaniu krzyż, ale jego pozytywne oddziaływanie tłumione jest przez złą energię. Jeśli zajrzymy do źródeł, dowiemy się, że właśnie na przecięciu dróg panują potęgi nadnaturalne, transcendentne. W czasach antycznych wierzono, że spotykają się tu bogowie z nimfami i ze zmarłymi, zwłaszcza z samobójcami, wszelkimi duchami pokutującymi, z upiorami, widmami i zjawami. Bo rozdroże to miejsce, przez które przechodzi się jak przez bramę z życia do śmierci. I do dzisiaj w niektórych regionach Polski wierzy się, że właśnie dlatego nad rozdrożem czuwają istoty wyższe. Wznoszono więc tam słupy, obeliski, małe ołtarze, kamienie z odpowiednimi napisami, a dzisiaj nadal stawia się krzyże, kapliczki i figury świętych. Most samobójców Innym miejscem promieniującym negatywną energią w tej miejscowości jest most. Pan Alfred prowadzi w jego stronę. – Najpierw był drewniany – wspomina. – A teraz jest murowany. I co z tego, skoro stoi tuż przy kolejnym rozdrożu. – Zadziwiające, ile w tej miejscowości krzyżuje się dróg, a wszystkie zawsze leżą w pobliżu lasu – zastanawia się pan Alfred. – Energia w pobliżu mostu ma wyjątkowo silną złą moc, bo przyciąga ludzi jak magnes. Historia, jakiej był świadkiem, jest kolejnym potwierdzeniem istnienia wyjątkowo negatywnej siły promieniowania tego miejsca. Kilkanaście lat temu wydarzyła się tu prawdziwa tragedia.
W pobliskiej miejscowości mieszkali trzej bracia, wyjątkowo spokojni chłopcy. Często razem z rówieśnikami kąpali się w rzece, tuż przy moście. Na pozór Wda płynie tu spokojnie. Któregoś dnia przebywała tu cała trójka. Nagle, ku zaskoczeniu wszystkich, najstarszy z nich wszedł na balustradę mostu i szybko skoczył do wody. – Już nie wypłynął – wspomina pan Alfred. – Jego ciało znaleziono kilka kilometrów dalej. Następnego roku, pod koniec lata, w tym samym miejscu, na moście, pojawili się pozostali dwaj bracia. Przyglądali się kąpiącym. Nagle średni, jak zahipnotyzowany, wskoczył szybko na żelazną poręcz i zanim ktokolwiek zdołał go powstrzymać, gwałtownie skoczył głową w dół. Ludzie na brzegu zamarli z wrażenia. Chłopiec już nie wypłynął! Jego ciało woda wyrzuciła na brzeg w pobliskich szuwarach. Ale to nie koniec tej historii. Rok później najmłodszy brat nadal przychodził tu popływać. A był dobrym pływakiem. Akurat kończyły się ciepłe dni, kiedy chłopak przyszedł późnym popołudniem z kolegami. – Nawet nie zauważyli – opowiada pan Alfred – jak wszedł na barierkę i skoczył po raz ostatni w swym życiu. Co takiego było w tym miejscu, że jak magnes przyciągało trzech braci? A może to było przeznaczenie? Do dziś nie wiadomo. Mieszkający tu ludzie sprowadzili różdżkarza. Ten zbadał wskazane miejsce i stwierdził, że teren wokół mostu nasycony jest wyjątkowo złą i silną energią. Od tego czasu młodzi ludzie przestali się kąpać przy moście.
Oszukane zmysły O tym, że na rozdrożu następuje spotkanie z własnym losem, pan Alfred wkrótce przekonał się sam. Kilka lat temu, a było to jesienią, jak zawsze przejeżdżał samochodem przez most. Dokoła było ciemno, więc jechał ostrożnie. – Nagle doznałem przedziwnego uczucia – wspomina. – Prawa bariera mostu jakby „wydłużyła się”. Zdążył jeszcze pomyśleć, że przecież most nie jest tak długi, kiedy auto gwałtownie przechyliło się na prawą stronę i przednie koło ugrzęzło w rowie. – Zatrzymałem się i wysiadłem – opowiada poruszony na samo wspomnienie wypadku pan Alfred. – Domyśliłem się, że uległem jakiemuś zwidowi, w którym bariera się przedłużyła, podczas gdy w rzeczywistości w tym miejscu już był rów. Przestraszony, odczekał chwilę, a kiedy się uspokoił, poszedł po pomoc. Sprowadził traktor z pobliskiego gospodarstwa. Jego właściciel po wysłuchaniu relacji pana Alfreda, stwierdził tylko. „No tak, nic dziwnego, że stało się to w tym miejscu.” Od tego czasu pan Alfred stara się nie przejeżdżać przez most po zmroku. Wybiera dłuższą, ale bezpieczną drogę. A tak naprawdę to ostatnio unika wszelkich skrzyżowań. źródło: www.gwiazdy.com.pl
Zaloguj
Ostatnio Widziani
· Matys | 15 tygodni |
· pietras1987 | 83 tygodni |
· hanah30 | 89 tygodni |
· Legion | 178 tygodni |
· MAXIMUS | 190 tygodni |
· Szakal2406 | 239 tygodni |
· knt77 | 273 tygodni |
· mateusz69p | 318 tygodni |
· Tester | 335 tygodni |
· AnthonyCug | 341 tygodni |
Zarejestrowanych: 3,977 |
Gości online: 1 |
Najnowszy użytkownik: |
Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się by zagłosować.