O nie! Gdzie jest JavaScript?
Twoja przeglądarka internetowa nie ma włączonej obsługi JavaScript lub nie obsługuje JavaScript. Proszę włączyć JavaScript w przeglądarce internetowej, aby poprawnie wyświetlić tę witrynę, lub zaktualizować do przeglądarki internetowej, która obsługuje JavaScript.
Artykuły

Od déjá vu do aury

Zaglądanie w przyszłość, widzenie aury, telepatia i odczytywanie, kto mówi prawdę, a kto łże. Są ludzie o takich umiejętnościach. Coraz więcej naukowców próbuje więc ustalić, czym w istocie są te wszystkie paranormalne dary.

Zastraszacze

Zaglądanie w przyszłość, widzenie aury, telepatia i odczytywanie, kto mówi prawdę, a kto łże. Są ludzie o takich umiejętnościach. Coraz więcej naukowców próbuje więc ustalić, czym w istocie są te wszystkie paranormalne dary.

Naukowy nie przepuścili tak popularnym w sferze paranormaliów zjawiskom, jak déjá vu, OBE, „życie po życiu" czy widzenie aury.
W czerwcu 2006 r. amerykańscy badacze opublikowali wyniki badań nad zjawiskiem déjá vu, czyli odczuciem, że już kiedyś coś widzieliśmy lub tego doświadczyliśmy. Według szacunkowych danych aż 97 proc. ludzi uważa, że przeżyto déjá vu.
   Naukowcy przyjęli, że déjá vu, to pomyłka mózgu. Według nich, kiedy przed naszymi oczami pojawia się jakiś przedmiot lub sytuacja, nasz mózg sprawdza, czy kiedyś już je obserwował. Jeśli mózg stwierdzi, że z czymś takim miał już do czynienia, to interpretuje, to co widzi, jak coś znajomego.
  Według ekspertów, to że doznaliśmy déjá vu nie znaczy, iż przeżyliśmy już daną sytuację w świecie równoległym lub ujrzeliśmy ją w wieszczym śnie. To tylko nasz mózg, idąc w swej pracy na skróty, wprowadza nas w błąd. A że tak właśnie jest, potwierdzać ma seria eksperymentów z udziałem kilkudziesięciu osób, które zahipnotyzowano, a po wyprowadzeniu z transu przebadano ich reakcje. Testowani zachowali się tak, jak naukowcy przewidzieli. Czy jednak hipnoza przy badaniu déjá vu była właściwą metodą?

Zjawisko OBE polega na opuszczeniu ciała przez duszę, czy też jaźń, i wędrowaniu w bezcielesnej formie. Typowym objawem OBE jest unoszenie się pod sufitem i obserwowanie własnego ciała z góry. Pod koniec września 2002 r. kierowany przez prof. Olafa Blankego zespół neurologów z uniwersytetów w Genewie i Lozannie podał, że wie, jaki obszar mózgu odpowiada za przeżywanie OBE.
    Neurolodzy badali 43-letnią pacjentkę cierpiącą na epilepsję. Eksperymentalnie poszukiwali za pomocą elektrod obszaru mózgu kobiety odpowiedzialnego za ataki choroby. Pacjentka była przytomna w trakcie tych badań. Gdy lekarze podrażnili prądem niemający związku z chorobą obszar zwany Gyrus angularis, kobieta stwierdziła, że opuściła ciało.
    - Widzę z góry siebie leżącą na łóżku, ale dostrzegam tylko nogi i koniec łóżka - powiedziała nagle pacjentka.
     Profesor Blankę postanowił dokładniej zbadać zjawisko. Gyrus angularis stymulowano wielokrotnie, prosząc pacjentkę, aby w tym czasie poruszała rękami i nogami. Ustalono, że badana osoba widziała z góry zawsze tę część ciała, którą poruszała podczas przesyłania do jej mózgu impulsu elektrycznego.

Szwajcarscy naukowcy przyznali, że nie potrafią wyjaśnić mechanizmu tego zjawiska. Można jednak założyć, że Gyrus angularis dla zjawiska OBE ma kluczowe znaczenie. Czy jednak faktycznie chodzi tu o złudzenie, błąd w pracy mózgu? A może uaktywnienie Gyrus angularis otwiera drzwi duszy, by ta mogła wyruszyć na wędrówkę?
  A co z „życiem po życiu"? Sporo jest relacji osób, które w sytuacjach zagrożenia życia miały wrażenie, że umarły. Dotyczy to wielu przypadków śmierci klinicznej, zawałów serca, wypadków samochodowych. Znaczny procent ludzi, którzy mieli takie doświadczenie twierdzi, że doznawali wrażeń takich jak w OBE, poza tym ich dusze trafiały do obszaru jasnego światła, a oni sami czuli wszechogarniający spokój.
  W połowie kwietnia 2006 r. naukowcy z Uniwersytetu Stanu Kentuc-ky w Lexington podali wyniki swych badań nad zjawiskiem „życia po życiu". Według amerykańskich ekspertów,  pracujących pod kierunkiem neurologa dr. Kevina R. Nelsona, ludzie, którzy doznali „życia po życiu" mają płynne granice między fazą snu REM a czuwaniem. Spośród 55 testowanych osób, ok. 60 proc. doznawało przenikania fazy REM do fazy czuwania, co skutkowało halucynacjami wzrokowymi lub słuchowymi oraz czasowym paraliżem. W grupie kontrolnej - też 55-oso-bowej - odsetek ten wynosił tylko 24 proc.
   Zdaniem dr. Nelsona, wyniki te wskazują, że podłożem przeżyć z pogranicza śmierci jest przenikanie fazy REM do stanu czuwania. Osoby, u których granice między REM a czuwaniem są słabiej zaznaczone, mają większe predyspozycje do tego, aby w sytuacji zagrożenia doświadczyć stanu zwanego „życie po życiu".
   Na przykład wrażenie, że jest się otoczonym przez światło, może być wynikiem aktywności neuronów wzrokowych typowej dla fazy REM - twierdzi dr Nelson. Z kolei charakterystyczne dla REM zwiotczenie mięśni może wywołać wrażenie przebywania poza własnym ciałem. Spytać jednak można, co jest przyczyną, a co skutkiem? Może zespół Nelsona odkrył skutki doświadczenia stanu „życia po życiu"?
Sporo osób twierdzi, że widzi aurę otaczającą ludzi, że na podstawie barw tej energetycznej otoczki mogą ocenić czyjś stan psychiczny oraz zdrowie. Naukowcy twierdzą, że subtelnych energii - o ile one w ogóle istnieją - nie można zobaczyć gołym okiem. Aura to wymysł!
    Dr Jamie Ward z University College London nie jest tak ostry w sądach. Uważa, że jeśli ktoś twierdzi, iż widzi aurę otaczającą drugiego człowieka, nie musi być szarlatanem. Może być chory - dotknięty synestezją.
   Na synestezję cierpi jedna na 2 tys. osób, zazwyczaj jest to dziedziczne. W schorzeniu tym pobudzenie obszaru mózgu odpowiedzialnego za odbieranie bodźców związanych z jednym zmysłem, np. słuchem, oddziałuje na część mózgu odpowiedzialną za inny zmysł, np. wzrok. Dlatego osoby dotknięte synestezją mogą „widzieć" dźwięki lub „słyszeć" kolory.
   Dr Ward przebadał 19-latkę twierdzącą, że widzi aurę wokół osób, na które patrzy. Kolory, które widziała badana dziewczyna, zmieniały się w zależności od uczuć, które wzbudzała w niej widziana osoba. Jeżeli emocje były pozytywne, kolory były ciepłe - różowy, pomarańczowy, żółty i zielony. Natomiast negatywne odczucia powodowały zmianę barw na brąz, szary i czerń. Kolorowa poświata pojawiała się też, gdy dziewczyna słyszała lub widziała imiona znanych jej osób lub nacechowane emocjonalnie słowa takie, jak „miłość", czy „nienawiść". Swoje badania dr Ward opublikował w październiku 2004 r. na łamach naukowego czasopisma „Cognitive Neuropsychology".
   - Powszechnie sądzi się, że tzw. aura ma związek z energią otaczającą konkretną osobę. Moje badania temu przeczą - stwierdza dr Jamie Ward, posiłkując się wnikliwymi analizami. - Kolory nie są wytwarzane przez osobę, którą jakoby otaczają, ale produkuje je mózg patrzącego.
   Problem w tym, kogo właściwie przebadał dr Ward. Czy rzeczywiście była to osoba widząca aurę? A może raczej cierpiąca na synestezję nastolatka, która próbowała jakoś nazwać swą dolegliwość?
  Jak daleko posuną się naukowcy w badaniu zjawisk paranormalnych? Jakie wnioski ujawnią? Sceptycyzm wciąż dominuje, jednak widać światełko w tunelu. Paranormalia, powoli, przestają być tematem tabu dla akademików.

 

Artykuł: Tadeusz Oszubski Czwarty wymiar

Legion 27.06.2010 21:15 597 wyświetleń 0 komentarzy 0 ocena Drukuj

0 komentarzy

Pozostaw komentarz

Zaloguj się, aby napisać komentarz.
  • Żadne komentarze nie zostały dodane.


Ocena zawartości jest dostępna tylko dla zarejestrowanych użytkowników.
Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się by zagłosować.
Niesamowite! (0)0 %
Bardzo dobre (0)0 %
Dobre (0)0 %
Średnie (0)0 %
Słabe (0)0 %
Zaloguj
Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.
Zapomniałeś/aś hasła?

Ostatnio Widziani
· Matys15 tygodni
· pietras198783 tygodni
· hanah3089 tygodni
· Legion178 tygodni
· MAXIMUS190 tygodni
· Szakal2406239 tygodni
· knt77273 tygodni
· mateusz69p318 tygodni
· Tester335 tygodni
· AnthonyCug341 tygodni

Zarejestrowanych: 3,977
Gości online: 1
Najnowszy użytkownik:
AnthonyCug