O nie! Gdzie jest JavaScript?
Twoja przeglądarka internetowa nie ma włączonej obsługi JavaScript lub nie obsługuje JavaScript. Proszę włączyć JavaScript w przeglądarce internetowej, aby poprawnie wyświetlić tę witrynę, lub zaktualizować do przeglądarki internetowej, która obsługuje JavaScript.
Artykuły

Ukarany

Jeśli ktoś sądzi, że wraz z końcem życia kończą się jego kłopoty, bardzo się myli. One dopiero się zaczynają...



Zastraszacze

Jeśli ktoś sądzi, że wraz z końcem życia kończą się jego kłopoty, bardzo się myli. One dopiero się zaczynają...

 

     Drugiego czerwca Iza wróciła do domu około godziny siódmej. Rodzice byli na działce, mieli przyjechać za tydzień. Dziewczyna zjadła kolację, obejrzała film w telewizji i poszła spać.
    - O dziesiątej byłam już w łóżku - opowiada Izabela (181.), uczennica jednego z poznańskich liceów. - W nocy obudził mnie hałas. Metr przede mną siedział starszy mężczyzna i grał z kolegami w karty! Postacie byty jakby za mgłą, ale mimo to zauważyłam okropny grymas na twarzy starca. Słyszałam jego głos wypowiadający przekleństwa, mimo że nie poruszał ustami. Byłam przekonana, że to tylko senny koszmar. Po chwili ludzie stawali się coraz bardziej niewyraźni, aż zupełnie znikli. Rano nawet sama z siebie się śmiałam. Następnej nocy jednak starzec wrócił. Unosił się nad ziemią i wykrzykiwał wulgarne słowa. Gdy chciałam uciec do drugiego pokoju, rozpłynął się.

W tym mieszkaniu straszy!

Iza mieszka z rodzicami w starej, przedwojennej kamienicy. Starsi mieszkańcy wspominają, że trzydzieści lat temu w domu straszyło: nagle gasło światło, spadały ciężkie przedmioty, ukazywała się zjawa. Dawniej kobiety bały się chodzić do piwnicy, w której pojawiał się, jak to określały, jakiś cień. Od wielu lat jednak nic się nie działo. Starsi, co prawda, od czasu do czasu wspominali „ducha", ale młodzi ani nie mieli czasu na słuchanie legend, ani w takie zjawiska nie wierzyli. Dopiero gdy stawali oko w oko z niewytłumaczalnym, zmieniali zdanie. Tak jak Iza.

     - Na moich oczach działy się rzeczy nie do opisania - opowiada drżącym głosem. - Talerze same wypadały z kredensu i się rozbijały. Przewracały się krzesła. Pękały szyby w pokoju. Duch cały czas się śmiał. Czułam, że on chce mi zrobić krzywdę! Gdy zadzwoniłam do rodziców i powiedziałam, że w mieszkaniu straszy, na początku nie chcieli uwierzyć. Na szczęście mama zrozumiała, że się boję, i przyjechała tego samego dnia.
      Nie było wątpliwości, że w mieszkaniu dzieje się coś złego. Duch najbardziej aktywny był w nocy. Włączał telewizor, radio. Nie pomagało nawet wyjęcie wtyczek z kontaktu. Wysypał z pojemników mąkę i cukier. Przewracał butelki z napojami.
      - Czytałam wiele książek z zakresu parapsychologii, ezoteryki - mówi mama Izy, Agnieszka (441.), księgowa w jednej z dużych, poznańskich firm. - Od razu zrozumiałam, co się dzieje. Byłam wściekła, że złośliwy duch rujnuje nasze uporządkowane życie, niszczy spokój i dorobek życia. Postanowiłam wziąć sprawy w swoje ręce.
       Agnieszka okazała się najodważniejsza w rodzinie. Mąż po kilku dniach stwierdził, że nie wytrzymuje, jest już kłębkiem nerwów. Zabrał córkę i przeprowadził się do brata. Obiecali wrócić za jakiś czas, kiedy problem się rozwiąże. Agnieszka nie miała pretensji, doskonale wiedziała, że na męża w trudnych sytuacjach nigdy nie można było liczyć. Nikt nie jest idealny.
      Kiedy została sama, próbowała wszystkich sposobów, o jakich słyszała, by pozbyć się ducha: modliła się, paliła świece, dała na mszę świętą. Nic nie pomagało.
     - Po tygodniu przestałam się bać- opowiada Agnieszka. - Czułam, że duch fizycznie nie może mi zrobić nic złego, że wyłącznie straszy. Przyszło mi na myśl, że skoro sama nie dam rady pozbyć się zjawy, muszę znaleźć pomocnika. Pocztą pantoflową dowiedziałam się, że w Mosinie pod Poznaniem mieszka skuteczny egzorcysta. Zadzwoniłam i umówiłam się na spotkanie.

Pokuta za złe życie

Jerzy Szakoła słynie z umiejętności nawiązywania kontaktu z duchami za pomocą pisma automatycznego. Siada w nawiedzonym pokoju, bierze do ręki długopis, w myślach zadaje pytanie, coś przejmuje władzę nad jego dłonią i... pojawiają się odpowiedzi.
 

      - Nie miałem wątpliwości, że mieszkanie jest nawiedzone - mówi Jerzy Szakoła. - Dowiedziałem się, że tu, gdzie teraz stoi budynek, był kiedyś cmentarz. Dlatego miejsce to nawiedzają duchy, którym zakłócono spokój. Na kartce pojawiło się też nazwisko - Józef Łukasik. Potem sprawdziliśmy, że taki mężczyzna przed wojną był dozorcą w tej kamienicy. Starsze mieszkanki wspominały, że znalazł on w piwnicy ludzkie kości i podobno wyrzuci) je na śmietnik, zamiast pochować na cmentarzu. Za to spotkała go kara: jego dusza ciągle wraca do miejsca, w którym przebywał za życia, a on sam nie może odnaleźć spokoju. Takie pokutujące dusze bardzo cierpią, a jeśli są złośliwe, jak dozorca, nie chcą cierpieć w samotności, więc straszą żywych.

Szakoła uznał, że konieczne są egzorcyzmy. W niedzielę zebrała się w domu cała rodzina: Agnieszka, Zenon i Iza. Chwycili się za ręce i razem z egzorcystą zaczęli się modlić. Przez ich ciała przepływał prąd, drżały dłonie, ramiona.
      - Zanim zostaliśmy uwolnieni od nieproszonego gościa - wspomina Iza - przeżyliśmy chwilę grozy. Pan Jerzy trzymał w dłoni krzyż, który niewidzialna siła usiłowała mu wyrwać z dłoni. Palące się w pokoju świece nagle same się stopiły! Portret Matki Boskiej przefrunął przez pokój i rozbił się. Ale my całkowicie zaufaliśmy egzorcyście. Czuliśmy, że wszedł on w kontakt z potężnymi, ale dobrymi siłami. Gdy nagle zapaliły się w mieszkaniu wszystkie światła, byliśmy pewni, że duch odszedł.

 

Pomóż zagubionym duszom

 

Egzorcysta nie poprzestał na wypędzeniu ducha dozorcy z mieszkania. Tłumaczył rodzinie, że trzeba Łukasikowi jakoś pomóc, bo był złym człowiekiem, którego dusza nadal błąka się w zaświatach i nie może odnaleźć drogi do światła i Boga. Prosił, żeby dać na mszę za spokój duszy dozorcy i przez jakiś czas codziennie modlić się za niego z całego serca.
     - Wreszcie do naszego życia powrócił spokój i szczęście - mówi Agnieszka. - Dostaliśmy jednak lekcję. Zrozumieliśmy, że bardzo ważne jest uczciwe życie. Sąsiadka opowiadała, że Łukasik pił, grał w karty, bił żonę i dzieci, a mieszkańcy kamienicy go nie lubili. Poprosiłam, żeby odmawiała na niego codziennie różaniec. Znajomy ksiądz powiedział, że nawet po śmierci ludzie mają szansę odpokutować grzechy. Modlitwa żyjących przynosi cierpiącym w czyśćcu ulgę i nawet nieznajomym możemy pomóc. A wszystko, co dajemy innym, wraca do nas w dwójnasób.

 

 

Źródło: Magia Gwiazd

Artykuł: Katarzyna Nowakowska

Legion 25.07.2010 21:40 1158 wyświetleń 0 komentarzy 0 ocena Drukuj

0 komentarzy

Pozostaw komentarz

Zaloguj się, aby napisać komentarz.
  • Żadne komentarze nie zostały dodane.


Ocena zawartości jest dostępna tylko dla zarejestrowanych użytkowników.
Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się by zagłosować.
Niesamowite! (0)0 %
Bardzo dobre (0)0 %
Dobre (0)0 %
Średnie (0)0 %
Słabe (0)0 %
Zaloguj
Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.
Zapomniałeś/aś hasła?

Ostatnio Widziani
· Matys 6 tygodni
· pietras198798 tygodni
· hanah30104 tygodni
· Legion194 tygodni
· MAXIMUS205 tygodni
· Szakal2406255 tygodni
· knt77288 tygodni
· mateusz69p333 tygodni
· Tester350 tygodni
· AnthonyCug356 tygodni

Zarejestrowanych: 3,977
Gości online: 1
Najnowszy użytkownik:
AnthonyCug