Dzień z życia znachora
Pamiętam pacjentkę, której próbowałem pomóc w 1982 roku. Przyjmowałem wtedy pacjentów w przychodni przy Newskim Prospekcie. Szczuplutka kobieta w wieku 55-58 lat opowiadała o swoich problemach. Słuchałem jej spokojnie, bez specjalnych emocji. Ale do czasu...

Pamiętam pacjentkę, której próbowałem pomóc w 1982 roku. Przyjmowałem wtedy pacjentów w przychodni przy Newskim Prospekcie. Szczuplutka kobieta w wieku 55-58 lat opowiadała o swoich problemach. Słuchałem jej spokojnie, bez specjalnych emocji. Ale do czasu...
"Znachor" to określenie, które nie do końca oddaje to, co robi Siergiej Łazariew. Rosjanin zajmuje się diagnostyką karmy, a więc leczeniem teraźniejszości na podstawie stanu duszy wyniesionego z poprzednich wcieleń oraz duszy chorującej w wyniku zdarzeń z bliższej przeszłości. O tym, jak wygląda jego praca, pisze sam Łazariew:
Pamiętam pewną pacjentkę, której próbowałem pomóc w 1982 roku. Szczuplutka kobieta w wieku 55-58 lat opowiadała o swoich problemach. Słuchałem jej spokojnie, bez specjalnych emocji, lecz gdy pokazała swoje zdjęcia, byłem zszokowany. W rzeczywistości nie miała jeszcze 40 lat. Pokazała mi dwa zdjęcia, pomiędzy którymi różnica wynosiła 2 lata. Na jednym była kwitnąca, bardzo piękna kobieta, na drugim zobaczyłem twarz babci lub, w najlepszym wypadku, jej matki.
– Ma pani ogromną agresję wobec czasu – powiedziałem jej. Przyczyna tego, co się pani przydarzyło, pochodzi z okresu, gdy miała pani 18-20 lat.
Kobieta z trudem starała się przypomnieć sobie wydarzenia tamtych czasów, lecz nie znajdowała w pamięci nic szczególnego.
– Nim postarzałam się, czułam, jak energia wypływa ze splotu słonecznego – opowiadała. – Skądś pojawił się pociąg do mężczyzn, pragnienie miłości.
Wtedy widziałem jedynie związek choroby z agresją i starałem się znaleźć przyczynę nie tylko w postępowaniu kobiety, lecz także jej przodków – kobiet w linii matki. Niezależnie, jak bardzo się staraliśmy, nic się nie zmieniało. Często powracałem do tego przypadku, w miarę jak rosło moje doświadczenie i wiedza. Gdy kończyłem drugą książkę i oprócz ziemskich wartości wyczułem duchowe, zdefiniowałbym wtedy jej przypadek jako blokowanie nieprawdopodobnej zazdrości. Jej zazdrość przekraczała normalny poziom dziewięćdzesięciokrotnie. W takiej sytuacji ani ta kobieta, ani jej mąż nie mogli przeżyć. Gwałtowne starzenie się zablokowało zazdrość. Lecz nie potrafiłem zrozumieć, w jaki sposób zazdrość jest związana z przyspieszeniem czasu. W ostatnich miesiącach coraz częściej spotykałem się z przypadkami, gdy osoba była przywiązana do czasu. Stawało się tak wtedy, gdy w momencie obrażania jej wyższych uczuć miłości i szlachetności, wykazywała ona agresję. Czyli naruszenie wyższych praw doprowadza do przyspieszenia czasu. Prawdopodobnie w duszy tej kobiety następowało bardzo silne naruszenie wyższych praw, które było związane z zazdrością.
Do tego tematu powróciłem jesienią 1995 roku, gdy skóra na palcach nóg zaczęła mnie boleć, a potem tracić czucie. Dynamika procesu wskazywała na to, że wkrótce mogłem zostać bez nóg. W dodatku zaczął gwałtownie pogarszać się wzrok – pojawiła się dalekowzroczność, której wcześniej nie było. Pomyślałem, że jest to spowodowane wiekiem i nie martwiłem się specjalnie, lecz dziwne rzeczy ze wzrokiem zaczęły się dziać również u osób znajdujących się wokół mnie. Wtedy zrozumiałem, że nadchodzi jakaś niebezpieczna fala. Jednak nie potrafiłem nic zrobić. Pierwsze problemy pojawiły się u mnie, gdy próbowałem pomóc choremu na raka.
– Przyczyną pańskiej choroby jest zazdrość – wyjaśniałem mu. – Jest pan przywiązany do ukochanej osoby i związku z nią. Proszę się modlić, by miłość do Boga stała się dla pana najwyższym szczęściem.
Mimo jego intensywnej pracy, zazdrość zmniejszała się bardzo powoli.
– Wie pan – wyjaśniałem mu – aby być zdrowym, trzeba zrozumieć, że wszystkie istniejące systemy wartości są jedynie środkiem, by poczuć miłość do Boga. W naszym wszechświecie jest materia, jest przestrzeń i jest czas. Skoro istnieje materia – istnieją ziemskie wartości. Skoro istnieje przestrzeń – istnieją wartości duchowe. Pańskie przywiązanie do wartości duchowych jest zasilane przez trzecie ogniwo, które jest związane z trzecim systemem wartości – czasem. Jest to miłość do ukochanej osoby i otaczającego świata. Dla pana miłość do ukochanej osoby i otaczającego świata jest wartością absolutną. Zaczyna pan zależeć od swojej miłości, a to rodzi agresję. Zależymy od naszego celu i jesteśmy przez niego zasilani. Jeśli naszym celem jest Bóg, to rozwijamy się harmonijnie, a nasze święte uczucia do wszystkiego co stworzył Bóg, nie mogą być celem. Proszę się modlić, by miłość do ludzi i świata stała się dla pana środkiem, by poczuć miłość do Boga.
Miałem poczucie, że wyczułem to, co najważniejsze, i teraz pacjent wykaraska się. To, co jeszcze niedawno uważałem za nieistotne, za jakieś tam przywiązanie do czasu, nagle urosło do poważnego problemu przesłaniającego wszystkie inne.
– Czyżby miłość do ludzi była złą rzeczą? – pyta ze zdziwieniem pacjentka.
– Miłość do ludzi jest wspaniałą rzeczą – wyjaśniam – ale gdy tylko staje się ona celem samym w sobie, zmienia się w swoje przeciwieństwo – w nienawiść. Weźmy taki przykład: młody mężczyzna w okularach i z brodą, wyglądający na naukowca, filologa i porządnego człowieka, został skazany na rozstrzelanie, a potem wyrok zmieniono mu na dożywotnie więzienie. Zabił kobietę, a następnie zgwałcił i zabił jej dziewięcioletnią córkę. Według diagnostyki nie jest przywiązany ani do wartości duchowych, ani do ziemskich. Ma przywiązanie do miłości do ludzi. Dlatego traci ją, stając się gwałcicielem i zabójcą. Zgodnie z wyższymi zasadami, jego ofiary mają takie same przywiązania. Dlatego duszy nie wolno do niczego się przywiązywać. Gdy człowiek okresowo dystansuje się od pieniędzy, jest to dla niego leczące. Gdy okresowo oddala się od duchowości, leczy go to również. Jeśli w tym samym czasie dąży ku Bogu, leczy go to podwójnie. Słyszałem, że Serafin z Sarowa przez dłuższy czas nie mógł przestać przeklinać. Widocznie czuł, że wartości duchowe nie powinny być niepodważalne. Periodycznie człowiek powinien dystansować się od miłości do ludzi i iść ku Bogu. Zrozumiałem, dlaczego istnieją sadystyczne i cyniczne kawały, dlaczego uprawiając seks, ludzie czasem klną. Zawsze mówiłem pacjentom, że szczerość nie pozwala, by agresja przeniknęła do duszy. W ten sposób szczerość ratuje duszę przed chorobą. Okazało się, że jeszcze jednym wspaniałym środkiem jest humor. Humor bezwzględnie niszczy nasze stereotypy i nie pozostawia niezachwianą żadną świętość. Otwarte, szydercze żarty ludowych teatrów leczyły o wiele lepiej niż jakiekolwiek lekarstwa.
Podsumowując, pod koniec 1995 roku uważałem, że wszystkie główne wartości istniejące w naszym wszechświecie, można przezwyciężyć.
Fragment pochodzi z książki Siergieja Łazariewa, "Diagnostyka karmy. Miłość". Wydawnictwo Nuntius
Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się by zagłosować.
Żadne komentarze nie zostały dodane.