O nie! Gdzie jest JavaScript?
Twoja przeglądarka internetowa nie ma włączonej obsługi JavaScript lub nie obsługuje JavaScript. Proszę włączyć JavaScript w przeglądarce internetowej, aby poprawnie wyświetlić tę witrynę, lub zaktualizować do przeglądarki internetowej, która obsługuje JavaScript.
Artykuły

Ognisty poltergeist z Kijowa

W jednym z mieszkań w stolicy Ukrainy w ciągu jednego dnia doszło do pięćdziesięciu przypadków samoistnego zapalenia się przedmiotów, w tym ubrań syna właścicielki, 15-letniego Saszy.

W jednym z mieszkań w stolicy Ukrainy w ciągu jednego dnia doszło do pięćdziesięciu przypadków samoistnego zapalenia się przedmiotów, w tym ubrań syna właścicielki, 15-letniego Saszy. Ale to nie koniec dziwnych zjawisk, które nękają Marinę i jej syna, demolując ich mieszkanie. Jakie jest źródło tego tajemniczego fenomenu? Czy możliwe, że za wszystkie te zdarzenia odpowiada... sam Sasza?

- Czy czujecie swąd spalenizny? - pyta w progu 38-letnia Marina. - Uważaliśmy, że koszmar się skończył, ale znowu przed chwilą coś się zapaliło. Rzeczy stają w płomieniach same, możemy tylko pobiec po szmaty, żeby stłumić ogień. Na początku zaczęły w kuchni spadać łyżki i widelce. Ale pojawił się także niemożliwy do opanowania ogień. Był już pop, pobłogosławił mieszkanie, ale zanim dotarł na podwórko, zapaliła się kartka z numerami telefonów, przyczepiona do lodówki. Marina mieszka z 15-letnim synem, Saszą. Oboje nie zgodzili się na opublikowanie prawdziwych danych osobowych. - Na naszych oczach talerz zaczął powoli przesuwać się na krawędź parapetu. W dwupokojowym mieszkaniu Mariny dzieją się dziwne rzeczy. Sasza pokazuje nadpalony plakat popularnego filmu, na którym zamiast tytułu Kadectwo pozostał tylko kawałek wyrazu: dectwo. Młody człowiek jest nie mniej przerażony niż jego matka.

- W piątek, 22 lutego, wychodząc na lekcję angielskiego, zapomniałem wyłączyć CD - mówi Sasza. - Kiedy wróciłem do domu, wciąż był włączony, ale zdziwiło mnie, że wciąż słychać było ostatnie słowa piosenki. To taki satanistyczny kawałek... Na sofie zobaczyłem przerażonego kota, który cały pyszczek miał we krwi. Okazało się, że ma wybity ząb. Chciałem go wziąć na ręce, ale mnie podrapał. (...) Kilka tygodni później oglądałem występ tej grupy w telewizji. Zapamiętałem słowa konferansjera: jeśli słucha się tego przez długi czas, może dojść do dziwnych rzeczy. Zaintrygowani zaczęliśmy zadawać pytania.- Czy to ty wykonałeś te czarne napisy na ścianach swojego pokoju? Co one oznaczają?

- Nie ma w nich nic przerażającego - mówi Sasza. - Ostatnio w technikum, w którym się uczę, przedstawiono mnie paru ludziom - członkom subkultury "Protiw Emo" ("Przeciw Emo"). Przez jakiś czas bawiło mnie to, ale potem zaczęło męczyć. Napisy stworzyłem dopiero po zerwaniu tapety. Szykujemy się do remontu, to dlatego. Napisałem tam nazwę jednego z moich ulubionych zespołów, Rammstein, oraz jego znak. Były tam jeszcze inne słowa, ale je zmazałem. Nie sądzę, aby to one były powodem samozapłonów w mieszkaniu. Może to z powodu muzyki, której słucham...? Matka Saszy mówi, że wolałaby, aby jej syn nie słuchał takiej muzyki. - Usłyszeliśmy hałasy dochodzące z pokoju syna. Po podłodze poruszała się klatka z chomikiem. Myśleliśmy, że bestyjka chce się wydostać z klatki. Ale nasza "przygoda" zaczęła się po dwóch godzinach. Na podłogę samoczynnie spadło z półki naczynie. Brzmiało to tak, jakby spadł sufit. Wciąż staraliśmy się znaleźć jakąś przyczynę i obwinialiśmy za to myszy. Za kwadrans taca i durszlak, które postawiliśmy na miejscu, w dziwny sposób przemieściły się na krawędź pojemnika. Zrozumiałam, że to nie jest do końca normalne. Na naszych oczach duży gliniany talerz stojący na parapecie zaczął powoli, powoli pełznąć ku jego krawędzi.

"Po pięćdziesiątym zapłonie przestałam liczyć pożary"

- Rankiem, 23 lutego zaczęły same spadać łyżki i widelce. Słyszeliśmy hałasy - mówi Marina. - Poruszała się na parapecie popielniczka. Spryskałam dom wodą święconą i wszystko się uspokoiło. Nie na długo. Koło trzeciej w nocy zbudził nas trzask spadających sztućców. Ale, jeśli w ogóle można tak powiedzieć, już przyzwyczailiśmy się do podobnych rzeczy i staraliśmy się nie reagować.

- Kiedy doszło do samozapłonu przedmiotów? - Następnego dnia - opowiada kobieta - 24 lutego. To chyba był najstraszliwszy dzień w moim życiu. Rano, kiedy weszłam do kuchni, aby przygotować śniadanie, upadło kilka sztućców. Sasza miał problemy z utrzymaniem talerza z jedzeniem. (...) Wszystko zaczęło się około godziny drugiej. Zapaliło się najpierw biurko w pokoju syna, potem poduszki, plakaty, zasłonki... Wpadliśmy do pokoju, próbując stłumić płomień kawałkiem jakiegoś materiału. Potem nastąpiła chwila przerwy, po czym znowu wybuchły pożary. Po pięćdziesiątym zapłonie przestałam je liczyć. Koszmar trwał do wieczora. Dwukrotnie zapaliła się zasłona w pokoju Saszy. Zgasiliśmy ją, włożyliśmy do brodzika z wodą, ale po jakimś czasie znów się zapaliła... plastikowa zasłonka w wodzie... Stoją tu też cukierki. Zapalił się papierek jednego z nich. Zasłonki w kuchni były lekko stopione, ale jeszcze ich nie zdjęliśmy. Nie wspominam już innych drobiazgów, na przykład nadpalonych tapet, różnych ozdób, pamiątek, obrazów. Oczywiście Marina ostrzegła sąsiadów. Sąsiadka, która jest raczej osobą chodzącą po ziemi, próbowała wyjaśnić te zjawiska racjonalnie. Jej zdaniem, mogła to być wadliwa instalacja elektryczna. - 23 lutego to pechowy dzień- mówi Marina. - Często zdarzają się problemy. Sześć lat temu tego dnia nas okradli. Potem przez kilka lat tego dnia woda zalewała nasze mieszkanie. Ale to, co stało się 23 lutego tego roku, przeszło wszelkie oczekiwania.

Wszyscy jednak zastanawiali się, co tak naprawdę jest przyczyną tajemniczych pożarów. - Niestety nie ma jeszcze skutecznych metod walki z samozapłonem- mówi ekspert od zjawisk paranormalnych, Władimir Czibko. - Zwykle zjawisko to połączone jest z psychoemocjonalnym stanem dziecka, które mieszka w takim mieszkaniu. Jednak jeśli nawet dojdzie do przeprowadzki, ogień uda się za mieszkańcami. Zauważa się, że jedynie kiedy dziecko śpi, ustają pożary. Aby się od tego uwolnić, należy przywrócić u dziecka stabilność emocjonalną. W mieszkaniu Mariny wciąż dochodziło do tajemniczych pożarów, których siła i częstotliwość rosły. Do ich ugaszenia nie wystarczała już zwykła szmata. Trzeba było je gasić wodą. Pewnego wieczora zapalił się nawet... kot. Nieszczęśnik tak się przeraził, że boi się ludzi i stracił apetyt. Prawdziwe przerażenie ogarnęło jednak Marinę, kiedy na jej synu zapaliły się spodnie- kieszeń dżinsów. Sasza przebrał się zaraz w dresy i... znów się oparzył, bo i one się na nim zapłonęły.

- Czy Sasza nie przeżywał ostatnio jakichś silnych emocji? - W pracy powiedziałabym, że jestem matką dorosłego chłopca, ale...- wzdycha Marina. - Jest posłuszny, cichy, rozważny. Mamy ze sobą dobre relacje. Ale jak z każdym nastolatkiem zdarzają się problemy. W 8 klasie po konflikcie z wychowawcą musiał opuścić szkołę. Aby odreagować, zaczął trenować boks. Lekarze jednak zalecili zmniejszyć wysiłek fizyczny z powodu jego słabego serca. Przeżył to. W jego pokoju wisiały plakaty bokserów, które zerwał razem z tapetą przed remontem. Jednak z jakiegoś powodu, pewnie głupiego, pomalował te ściany. Psychologowie mówią, że to pomaga w oczyszczaniu duszy.

Jednak najsilniejsze emocje były związane z tym, co działo się w przeddzień wystąpienia dziwnych zjawisk. Saszy nie udało się przez niedopatrzenie dostać do wymarzonej szkoły. Jego marzenie legło w gruzach. Marina ze strachu zwróciła się do popa. Ojciec Wassian, kiedy dowiedział się, co się dzieje w tym domu, przybył nocą z innego miasta. - Natychmiast nakazałem gospodarzom, aby odwrócili się od złego- mówi ojciec Wassian, który potem przez długi czas rozmawiał z Saszą. - Chłopiec jest zupełnie skołowany. Muzyka, filmy, mistycyzm... Poświęciłem mieszkanie, odczytałem modlitwy i poprosiłem go, aby się wyspowiadał. On jednak był temu niechętny i powiedział, że nie może odrzucić tego, co kocha, np. muzyki. W tym samym momencie zapaliły się kieszenie jego spodni. Widziałem już w życiu wiele, ale ten widok, przyznaję, był przerażający. Sasza krzyczał i starał się ugasić ogień. Pobłogosławiłem jeszcze raz wszystko dookoła i powiedziałem: "Idźcie do cerkwi". (...) Jestem zupełnie pewien, że matka i syn powinni wyspowiadać się z tego, co robią, i przyjąć sakrament. Takie gry z Szatanem są bardzo niebezpieczne i mogą doprowadzić do śmierci człowieka.

Opracował Marcin Mizera dla "Czwarty Wymiar"

Legion 16.10.2009 19:58 493 wyświetleń 0 komentarzy 0 ocena Drukuj

0 komentarzy

Pozostaw komentarz

Zaloguj się, aby napisać komentarz.
  • Żadne komentarze nie zostały dodane.


Ocena zawartości jest dostępna tylko dla zarejestrowanych użytkowników.
Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się by zagłosować.
Niesamowite! (0)0 %
Bardzo dobre (0)0 %
Dobre (0)0 %
Średnie (0)0 %
Słabe (0)0 %
Zaloguj
Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.
Zapomniałeś/aś hasła?

Ostatnio Widziani
· Matys15 tygodni
· pietras198783 tygodni
· hanah3089 tygodni
· Legion178 tygodni
· MAXIMUS190 tygodni
· Szakal2406239 tygodni
· knt77273 tygodni
· mateusz69p317 tygodni
· Tester335 tygodni
· AnthonyCug341 tygodni

Zarejestrowanych: 3,977
Gości online: 1
Najnowszy użytkownik:
AnthonyCug