Clarita Villaneuva
Niezwykły przypadek Clarity - udokumentowana historia opętania
Niezwykły przypadek Clarity - udokumentowana historia opętania
Siedemnastoletnia Clarita Villaneuva miała tragiczne
życie. Nie pamięta ojca. Nie wie czy umarł, czy opuścił jej matkę.
Historia, którą chcę przedstawić, zmieniła "duchowy" klimat
na Filipinach, gdy w następstwie uwolnienia Clarity przyjęło Chrystusa
jako swojego Zbawiciela 150.000 ludzi.
Jej matka była spirytystką i profesjonalną wróżbitką. Dziewczyna
dorastała, oglądając seanse prowadzone przez matkę, komunikującą się
z demonami, które wmawiały jej, że są duchami zmarłych. Wychowana
została na jasnowidza, przepowiadającego przyszłość swoim klientom.
Kiedy Clarita miała około dwunastu lat, straciła matkę. Stała się
dzieckiem ulicy, wkrótce prostytutką w stolicy Filipin, Manili. Lokalne
wszetecznice były jej nauczycielkami. W takiej atmosferze wzrastała do
siedemnastego roku życia, będąc stałym bywalcem barów i tawern
Manili. Pewnej nocy o godzinie 2.00 na jednej z dolnych ulic Manili popełniła
błąd, oferując swe usługi policjantowi w cywilnym ubraniu i została
umieszczona w więzieniu Bilibid.
Dwa dni po uwięzieniu dziewczyny, wydarzyło się najdziwniejsze zjawisko
w trzywiekowej historii więzienia Bilibid. Młoda prostytutka zaczęła
być ciężko bita przez niewidzialne istoty. Wydawało się, że były
one dwie -jedna z nich wielka niczym potwór, druga znacznie mniejsza.
Czy istniały one w innym wymiarze? Dlaczego męczyły tę dziewczynę?
Zatapiały swoje kły i zęby głęboko, pozostawiając krwawiące rany.
Równocześnie atakowały szyję, plecy, nogi i ramiona. Na całym ciele
było pełno siniaków od uderzeń, tworzyły się krwiste plamy.
Siedemnastoletnia więźniarka przeraźliwie krzyczała i mdlała z bólu.
Strażnicy oraz lekarze przybiegali słysząc jej krzyki. Inne współwięźniarki
wskazały na wijącą się z bólu, okrutnie cierpiącą dziewczynę.
Zabrano ją do więziennego szpitala na obserwację i leczenie. Wszyscy
lekarze zgodnie stwierdzili, że nie widzieli czegoś podobnego nigdy dotąd.
Te dziwne ataki zaczęły pojawiać się każdego dnia ku zaskoczeniu
wszystkich obserwatorów. Dr Mariano B. Lara, więzienny lekarz zezwalał
wielu osobom na oglądanie tego niecodziennego zjawiska. Lekarze z
Filipin, Chin, Ameryki, profesorowie uniwersytetów i inni fachowcy
zostali wezwani, by zbadać sytuację. Reporterzy wielu gazet i stacji
radiowych przybyli, by przyjrzeć się bliżej wydarzeniom i pisać artykuły
na ten temat. Nawet karykaturzyści zaczęli rysować istoty na podstawie
opisu Clarity, kiedy tortury powtarzały się każdego dnia. Oto jedno ze
sprawozdań, zaczerpnięte z "Daily Mirror": "Miejscowa więźniarka
wprawiła w zakłopotanie policję i lekarzy medycyny, opowiadając o dwu
diabelskich postaciach, bijących ją ostatniej nocy. Sierżant Guilermo
Abad ze szczegółami opisywał, jak dziewczyna była bita około
dwudziestu razy i z każdą chwilą, kiedy ktoś zadawał jej rany, przeraźliwie
krzyczała. Clarita odpowiadała na pytania zgromadzonych tłumnie
obserwatorów bez siły, ale sensownie. Nagle na jej twarzy odbiło się
przerażenie i cierpienie, jakby stanęła właśnie naprzeciw swoich gnębicieli.
Wkrótce skończyła zawzięcie się bronić, słaba i półprzytomna wpadła
w ramiona, podtrzymujących ją osób. Po odzyskaniu sił, powiedziała,
że jeden z nich był potężny, z kręconymi włosami na głowie,
piersiach i ramionach, że miał wielkie, przenikliwe oczy i dwa kły.
Jego głos wydawał głębokie echo. Okryty był czymś czarnym. Ostatnio
Clarita otrzymała ciosy na kolanach. Pierwszy raz zdarzyło się, że
została uderzona w niższą część ciała. Inne rany pojawiały się na
szyi, ramionach, rękach. Obserwatorzy uparcie twierdzą, że byli przy
niej, kiedy to się działo."
Podobne sprawozdanie pojawiło się w "Manila Chronicie". Oto
jego fragmenty: "Około 25 kompetentnych osób, włączając szefa
policji, Col. Cesara Lucera, mówi, że to wyjątkowo realistyczny, a
zarazem zdumiewający i przerażający przykład kobiety bitej do szaleństwa
przez niewidzialne istoty. Pokazała ona ślady uderzeń na całym swoim
ciele, które nie zostały zadane przez człowieka, co mogą potwierdzić
wspomniani świadkowie..." Oto co napisał "The Manila
Times" następnego dnia: "Clarita Vilanueva została znowu
dwukrotnie pobita w obecności lekarzy i trzydziestoosobowego personelu
medycznego, badających ją między 14-tą a 16-tą godziną wczorajszego
popołudnia. Towarzyszki z celi opowiadały, że nocą wpadła nagle w szał,
kiedy odmówiły jej podania wody. Potem Villanueva wzięła stojący przy
oknie do góry dnem aluminiowy kubek i piła z niego. (Piła z pustego
kubka!) Współwięźniarki opowiadały dalej, że Clarita porwała nagle
statuetkę świętej rodziny i była bliska rzucenia nią o betonową podłogę,
ale chwyciły ją za ręce i wyrwały posążek. Dziesięć minut później
jakiś policjant krzyknął do niej, by powiedziała swoim wymyślonym
"złym duchom", że wyzywa ich na pojedynek. W niedługim czasie
dziewczyna wpadła znowu w szał, próbując zaatakować policjanta i
uspokoiła się dopiero, gdy został odesłany. Jej twarz powróciła do
normalnego wyglądu, ale cała była jeszcze bardzo osłabiona i roztrzęsiona.
Wyznała swoim koleżankom z celi, że tajemnicze istoty powrócą do niej
o 2.00 nad ranem... Kolejny atak był bardziej okrutny. Dr Cabreira
powiedział, by Alfonso Aquino, pomocnik z kostnicy, trzymał ją za
ramiona, podczas gdy inni obserwowali uważnie. Nagle dziewczyna spojrzała
na lewo, potem na sufit i coś zaczęło ją bić po ramionach. Kiedy
poczuła się lepiej wyszeptała do Aquino: "- Tata, nasa ilalim ng
kamay mo (To jest pod twoimi rękami)". Aquino podniósł ręce i na
ramionach Villanuevy pojawiły się, jak stwierdził dr Cabreira, ślady
pogryzienia, które były jeszcze wilgotne od śliny. Jeden z przyglądających
się studentów zrobił zdjęcie tuż po ataku. Nastawił aparat na
najlepszą ostrość, by móc sfotografować wyraźnie odciski zębów."
United Press International i inne światowe instytucje przekazu informacji
zaczęły się interesować sprawą i szeroko ją rozpowszechniać. Jedno
ze sprawozdań mówi, jak to pewien doktor zarzucił Claricie chęć
zdobycia rozgłosu. Dziewczyna utkwiła w nim swoje zimne oczy i powiedziała:
"Jutro umrzesz." Lekarz nie poczuł się wcale gorzej, ale następnego
dnia wyzionął ducha bez oznak jakiejkolwiek choroby. Dzienniki podały
też informacje o podobnych przypadkach śmierci po zetknięciu z Claritą.
Oto, co przydarzyło się dwom mężczyznom:
Dnia 16 maja do Bilibid przybył dr Manuel Ramos, pragnąc widzieć się z
więźniarką. Otwarcie mówił, że nie wierzy w nadprzyrodzoną naturę
tego zjawiska. Kpił z tej sprawy przed innymi, stojąc na stanowisku, że
jest to rodzaj kiepskiego kawału. Zgodnie z tym, co mówią świadkowie,
doszło do jego spotkania z Claritą i usłyszał, że wkrótce umrze. O
tej samej porze, następnego dnia nie żył. Lekarz dokonujący oględzin
zwłok oświadczył, że śmierć nastąpiła na skutek ataku serca.
Kolejną osobą, która także zmarła był strażnik więzienia, kapitan
Antonio Ganibi, w stopniu naczelnego oficera. Był on opiekunem Clarity i
zazwyczaj wydawał zezwolenia na oglądanie jej przez różne grupy
lekarzy. Bez wątpienia był czasami podirytowany zachowaniem dziewczyny.
Kiedy przedstawił ją doktorowi Ramosie, Claritą czołgała się pod
jego biurkiem, gdzie działo się coś dziwnego. Wybuchała co chwilę śmiechem
i poruszała się, jakby ktoś wodził delikatnie palcami po jej ciele.
Gdy wyszła spod biurka, poprosiła kapitana o metalowy krucyfiks, który
zawsze nosiła ze sobą. Zapytała:
- Kapitanie Ganibi, gdzie jest mój krucyfiks? - mówiąc jękliwie i
powoli, jak zawsze, kiedy była pod wpływem mocy demonicznych.
Odpowiedział:
- Nie wiem. Spojrzała na dół, gdzie przed chwilą leżała, potem znowu
na kapitana i powiedziała:
- Poszukaj w swoich kieszeniach, być może masz go tam.
Aby ją usatysfakcjonować, kapitan wywrócił kieszenie na drugą stronę
i odrzekł:
- Zobacz, nie mam niczego w kieszeniach.
Schował je z powrotem, a opętana dziewczyna spojrzała na niego dziwnie
i jękliwym głosem zapytała znowu:
- Kapitanie mogę zobaczyć jeszcze raz?!
Poczuł zimny dreszcz na plecach, ponieważ gdy sięgał ponownie do
kieszeni, dotknął metalowego krucyfiksu. Dał go dziewczynie, a ona
wyrzekła:
- Kapitanie, nie drażnij mnie więcej albo będzie to twój koniec!
Potem zgodnie z oświadczeniem kilku świadków, powiedziała mu, że
umrze, podobnie, Jak dr Ramos. Rzeczywiście, kapitan Ganibi zachorował,
a dr Lara nie mógł znaleźć przyczyny choroby. Kiedy ciągle narzekał
i tracił na wadze, wysłano go na odpoczynek. Wkrótce kapitan zwiądł
po prostu jak kwiat na słońcu i odszedł. Nic złego nie odnaleziono w
jego ciele - po prostu duch w nim umarł.
Na miasto padł strach, kiedy wieści rozprzestrzeniały się. Dziewczyna
była nie tylko prostytutką, jak mówiono, ale też czarownicą i mogła
rzucić klątwę na człowieka, a ten umierał.
Co naprawdę się działo? Skąd pochodziły te złe duchy? Większy z
nich, jak mówiła Claritą, był rzeczywiście potężny, czarny i bardzo
owłosiony. Miał kły, co potwierdził doktor, badając ślady ukąszeń
na ciele dziewczyny. Mniejszy z nich, prawie jak karzeł, wspinał się po
niej, by uderzać powyżej pasa. Oba duchy lubiły ranić ją w miejsca
bardzo umięśnione, tzn.: plecy, tylne części nóg, górne rąk.
Zostawiały głębokie, bolesne rany. Doktor Lara i jego asystenci powołali
wielu różnych obserwatorów, spośród nich lekarzy medycyny,
chirurgów, psychiatrów l profesorów z dalekowschodnich uniwersytetów
oraz z uniwersytetu w Santo Thomas. Nikt z nich nie widział wcześniej
czegoś podobnego, nie był świadkiem demonicznego opętania.
Nie wiedziano jak rozwiązać ten problem. Wszyscy zastanawiali się, kto
będzie następną ofiarą jej klątwy. Dr Lara i jego personel wysłali
na cały świat depeszę: "Przybądźcie i pomóżcie nam. Prosimy o
pomoc!" Otrzymali w odpowiedzi około 3.000 listów z krajów pogańskich.
Zawierały one różne sugestie co do dalszego postępowania z Claritą.
Nie było żadnych odpowiedzi z krajów chrześcijańskich. Czy widzisz
jak my, chrześcijanie bywamy uśpieni? Wiadomość rozeszła się na cały
świat. Trzy tysiące telegramów nadeszło, większość z Japonii i
Indii, mówiących o tym, co uczynić z niewidocznym potworem bijącym
dziewczynę. Ale żaden chrześcijański kraj nie nadesłał propozycji
rozwikłania sytuacji. Poproszono kogoś z Manili, aby przyszedł i
udzielił pomocy. Jedyną odpowiedź otrzymano od grupy spirytystów,
którzy oświadczyli, że nęka ją Jan Chrzciciel. Urzędnicy poprosili
ich, aby opuścili więzienie.
Ja byłem następnym, który wkroczył na scenę. Pracowałem w tamtym
czasie jako misjonarz na Filipinach. Po trzech tygodniach strasznych
tortur reporter radia przybył do Bilibid i nagrał jedną z sesji, w
której uczestniczyli lekarze badający Claritę. Reportaż zaprezentowało
lokalne radio, tuż po informacjach, o godzinie dziesiątej. Był to
pierwszy raz, gdy usłyszałem o tym "piekle" w więzieniu
Bilibid. Redaktorzy umieszczali w tym czasie na pierwszych stronach gazet
informacje na ten temat, ale ja byłem zbyt zajęty pracą w kościele,
aby je czytać. Niemożliwym było jednak, bym przegapił taką informację.
Chodziłem po pokoju, wołając do Boga, aby uwolnił tę biedną
dziewczynę w więzieniu. Im dłużej się modliłem, tym większy ciężar
odczuwałem na duszy. Powiedziałem:
- Boże, jeśli diabeł jest w tej dziewczynie, Ty możesz go wypędzić!
Proszę, uczyń to! Po dłuższej modlitwie, Pan przemówił do mojego
serca:
- Jeśli ty pójdziesz do więzienia i będziesz modlił się o nią,
uczynię to. Nie zastanawiając się odpowiedziałem:
- Nie, Boże. Nie mogę tam pójść, w żadnym wypadku. Byli tam
naukowcy, profesorowie, eksperci, a nawet spirytyści, próbujący pomóc
tej dziewczynie i cała prasa skierowała się przeciwko nim. Nie mogę
tego zrobić. Bóg nie odpowiedział mi na to, ale odrzekł:
- Jeśli tam pójdziesz i będziesz się modlił, Ja ja uwolnię!
Ostatecznie zdecydowałem, że następnego ranka pójdę tam i pomodlę się
o tę dziewczynę.
W mieście takiej wielkości jak Manila, i więzieniu o takich mamucich
proporcjach jak Bilibid, nie jest łatwo załatwić widzenia z jakąś
osobą. Po drodze do miasta, następnego ranka zatrzymałem się w domu
znajomego architekta, Leopoldo Coronela. Na moją prośbę zadzwonił do
burmistrza Laesona i poprosił w moim imieniu o umożliwienie widzenia z
dziewczyną. Burmistrz był przychylnie nastawiony do mojej propozycji
modlitwy o Claritę, ale osobiście nigdy więcej nie chciał się z nią
spotkać! Jedynym jego warunkiem była zgoda lekarza, Maria -no Lary,
doradcy do spraw medycyny departamentu policji w Manili. Pan Coronel nie
znał Dr Lary, ale inny mój przyjaciel, pan Domingo Sapeda, przedsiębiorca
budowlany, znał go i poprosił o umożliwienie mi spotkania. Ostatecznie
zgodzono się na widzenie.
Przybyliśmy do Bilibid i zostaliśmy eskortowani do kostnicy. Pierwszą
rzeczą, jaką ujrzałem, był nieboszczyk leżący na płycie. Otoczenie
wyglądało strasznie. Inne ciało leżało zawinięte w kocu na noszach,
czekając na swoją kolej. Na stole stał tuzin lub więcej słoików, z
zanurzonymi w alkoholu różnymi częściami ciała ludzkiego. Potem
dowiedziałem się, że było to przeznaczone dla studentów medycyny.
Siedząc w długiej i ponurej kostnicy, słyszałem Dr Larę, profesora i
dyrektora Wydziału Patologii i Medycyny na Manila Central University w
Santo Thomas, który przyznał, że w swojej trzydziesto-ośmioletniej
praktyce lekarskiej, dokonał 8.000 autopsji i nigdy nie zaakceptował myśli
o siłach nadprzyrodzonych, istniejących we wszechświecie. Jednak, to
dziecko, zbite wielokrotnie przez diabła, wprawiło go w zakłopotanie i
zmieniło jego filozofię życia. Odwrócił się do mnie i powiedział:
- Wielebny, mam dziś tyle pokory, by przyznać się, że jestem przerażony.
Zdałem sobie sprawę, że pierwszą rzeczą, jaką powinienem zrobić, było
przekonanie dr Lary, że wiem, co robić i jak pomóc tej dziewczynie.
Zacząłem powoli:
- Doktorze Lara, są tylko trzy siły we wszechświecie. Siła dobra - to
siła twórczego i dobrego Boga. Jest siła ludzka, dana człowiekowi tu
na ziemi. Istnieje też trzecia siła, Jest to siła zła, wroga człowiekowi
i Bogu, groźna moc diabła. Siły te są realne i odczuwalne wokół nas.
Czy myśli pan, że Clarita działa pod mocą Bożą?
Dr Lara pokręcił wolno głową i odrzekł:
- Nie, nie pod Bożą mocą.
- Czy sądzi pan zatem z własną wiedzą o ludziach, że działa jak
jakikolwiek inny człowiek?
- Nie, jej postępowanie nie jest ludzkie.
- Pozostała nam zatem jeszcze tylko jedna siła. Ona musi pozostawać pod
mocą diabła!
Potem dr Lara wytłumaczył, że dotychczasowe doświadczenie i wykształcenie
medyczne nie przygotowało go na spotkanie z jakąś nadprzyrodzoną siłą.
Kontynuowałem:
- Doktorze Lara, jeśli jest we wszechświecie siła zła, nad którą nie
ma kontroli siły dobra, nasz świat rozpadnie się. Jeśli istnieje zły,
nad którym nie można w żaden sposób panować, jest on potężniejszy
od dobrego. Tak nie może być. Jeśli ta dziewczyna ma demona w sobie,
Jezus Chrystus może ją uwolnić z tej mocy. Przeczytałem mu z Marka
16:17, "A takie znaki towarzyszyć będą tym, którzy uwierzyli: w
imieniu moim demony wyganiać będą..."
- Czy wierzy pan w to? Dr Lara spojrzał na mnie.
- Wierzę. Kto nam teraz pomoże? - powiedział. Biskup Filipin, księża
z centrum leczenia w Baclaran i wszyscy inni odmówili modlitwy o nią,
dlatego myślałem, że wsparcie ze strony religii, jest tu niemożliwe.
Powiedziałem, że będę zadowolony, jeśli pozwoli mi przyjść i modlić
się o dziewczynę. Doktor odrzekł, że będzie rad, widząc mnie tutaj.
Prosiłem, by żadne lekarstwa nie były podawane dziewczynie w czasie,
gdy będę modlił się o nią, i aby żadna inna grupa ludzi nie czyniła
tego oraz nie oferowała jakiejkolwiek innej pomocy. Jeśli Jezus ją
uzdrowi, On musi otrzymać całą chwałę. Zgodził się. Ustaliłem, że
modlitwa odbędzie się następnego dnia, o 8.30 rano. Nie spożywałem
nic od poprzedniego wieczora, więc nie jadłem również l tego dnia, cały
czas spędzając na modlitwie i czytaniu Słowa Bożego.
Następnego ranka powróciłem do więzienia Bilibid. Wchodząc w te posępne
mury, czułem jakby miało dziś dojść do sporu, między Bogiem Eliasza
i prorokami Baalam, a wszyscy obserwatorzy poznają, że Pan jest Bogiem.
Stare Bilibid, ze swoją krwawą historią, było dziś świadkiem nowej
dla niego walki. W tym miejscu Hiszpanie więzili swoje ofiary. Japończycy
przetrzymywali niezliczonych okrutników. Amerykańscy misjonarze niemal
umierali z głodu, do czasu wyzwolenia. Obecnie, za jego murami są setki
tych, którzy złamali prawo. Mówiąc krótko, nie jest to miejsce zbyt
zachęcające do modlitwy o uwolnienie. Tamtejszego poranka, szedł ze mną
architekt naszego kościoła, Leopoldo Coronel, który był katolikiem. Z
doktorem Lara przyszedł profesor z Uniwersytetu na Dalekim Wschodzie.
Kiedy weszliśmy do bloku kobiet, zobaczyłem policjantów, reporterów,
reprezentujących lokalne l zagraniczne czasopisma, fotografów i wiele
innych osób. Diabeł mówił do mnie: "Tak jak ci powiedziałem -
teraz zrobisz z siebie pajaca!" Czułem jakby to był koniec
wszystkiego, idąc z doktorem Lara w dół, zakurzonymi i mglistymi
korytarzami. Przechodząc przez osłonięte drutem kolczastym bramy mijałem
wielu wartowników. Za mną podążał tłum różnych ludzi, którzy sami
nie wiedzieli, czego się mogą spodziewać. Byłem jedynym protestantem w
całej tej grupie. Kiedy zgromadziliśmy się w kapliczce dla więźniarek,
znalazło się tam około stu widzów. Odkryłem, że byli przyjacielsko
nastawieni, a nawet wydali mi się sympatyczni. Większość z nich widziała
straszne ślady zębów na ciele dziewczyny. Już zdążyli obejrzeć porażkę
wszystkich lekarzy, psychiatrów i spirytystów. Nigdy jednak nie słyszeli,
by ktoś modlił się o chorą i opętaną przez demona.
Mała kapliczka miała zakratowane okna, bardzo zwyczajny katolicki ołtarz
na jednym jej końcu i drewniane łóżko oraz parę drobnych krzeseł,
prawdopodobnie zrobionych ręcznie. Innymi słowy, było to ponure i
brzydkie miejsce. Kiedy wszyscy zgromadziliśmy się tam, dr Lara
przyprowadził Claritę. Dziewczyna weszła do środka, zaczęła wolno i
dokładnie obserwować każdą osobę. (Przypuszczalnie szukała lekarzy,
którzy nalegali, by diabeł znowu ją pobił.) Gdy przyszła kolej na
mnie, jej oczy rozszerzyły się i utkwiwszy we mnie wzrok, powiedziała:
"Nie lubię cię!" To były pierwsze słowa, jakie diabeł
skierował do mnie przez jej usta. Później jeszcze wiele razy używał
jej ust do przeklinania mnie, Boga i krwi Jezusa Chrystusa. Mówiła w języku
angielskim, jednak, gdy została uwolniona, musiałem z nią rozmawiać za
pomocą tłumacza, ponieważ nie była w stanie rozmawiać po angielsku.
Kiedy to powiedziała, usiadła, a ja podszedłem blisko do niej i
powiedziałem:
- Clarito, jestem tu, aby uwolnić cię spod diabelskiej mocy w imieniu
Jezusa Chrystusa, Syna Bożego.
Nagle dziewczyna wpadła we wściekłość.
- Nie! Nie! Oni mnie zabiją! - krzyczała.
Jej ciało stało się sztywne i straciła przytomność. Wprawiło to w
zakłopotanie lekarzy, którzy nie wiedzieli, jak zinterpretować jej
zachowanie, ale ja mając już do czynienia z diabłem, znałem jego błazeństwa.
Wziąłem jej głowę mocno w obie ręce i krzyknąłem:
- Wychodźcie z niej, nieczyste i złe duchy. Opuśćcie ją w imieniu
Jezusa Chrystusa!
Znowu ogarnął ją szał. Za chwilę, po raz pierwszy powróciła z
transu. Ze łzami, cieknącymi po policzkach, błagała, bym ją zostawił
samą i pokazała mi przerażające ślady ukąszeń na ramionach i szyi,
które zostały jej zadane w tym momencie. Byłem zszokowany. Ślady zębów
były tak głębokie, że aż małe żyłki pod skórą popękały.
Zamiast czuć się opuszczony, zapomniałem, że otaczają mnie niewierzący
i szedłem dalej, ku największej walce mojego życia. Nigdy nie widziałem
czegoś tak przerażającego. Diabeł przeklinał Boga, a ja nakazywałem
mu odejść, mówiąc, że Bóg jest święty. Potem przeklinał krew
Jezusa, ja natomiast gromiłem go, przypominając mu, że Pan jest
Mistrzem i ma większą od niego moc przez swoją świętą krew. Rzucał
na mnie przekleństwa w najpodlejszy sposób. Demony powiedziały w końcu,
że nigdy jej nie opuszczą. Wydawało się, że siły ciemności i jasności
znalazły się w śmiertelnym konflikcie. Ja byłem tylko ustami dla
sprawiedliwości, zaś Clarita ustami diabła. Krzyk było słychać aż
poza murami więziennego bloku. Ostatecznie wydawało się, że dziewczyna
jest całkowicie wolna. Diabeł już nie przemawiał przez nią, ani jej
nie ranił. Niektórzy z obecnych sądzili, że nastąpiło uwolnienie,
ale zaprzeczyłem, temu. Dochodziło południe, byłem przemoczony od potu
i wyczerpany walką. Kiedy spojrzałem wokoło, zobaczyłem kilku ludzi ze
łzami w oczach. Przeszli wielką batalię. Powiedziałem do doktora Lara,
że pragnę pójść do domu, pościć i modlić się. Wrócę jutro rano
i będę zadowolony, jeśli widownia ograniczy się do kilku osób: trzech
czy czterech lekarzy i policjantów. Zgodził się.
Moja wizyta podobała się, zwłaszcza reporterom. Następnego dnia w
"The Daily Mirror" tytuł artykułu brzmiał: "Tajemnicza
siła przeciwstawiła się protestanckiemu pastorowi." Oto skrót
tego, co napisano: " Dzisiejszego poranka "coś" i
protestancki duchowny, dr Lester F. Sumrall, w więzieniu Bilibid, zostali
zamknięci w kaplicy dla kobiet, by tam stoczyć walkę do końca..."
Resztę dnia spędziłem w społeczności z Bogiem. To było bardzo cenne.
Po godzinie, czułem obecność Bożą, unoszącą się nade mną,
upewniającą, że mam się nie obawiać. Jednakże, zostałem prawie
pokonany, ponieważ wieczorne gazety podały moje zdjęcie na pierwszej
stronie i tytuł: "COŚ PRZECIWSTAWIA SIĘ PROTESTANCKIEMU
PASTOROWI". Ale Bóg utrzymał we mnie pewność, że powinienem
powrócić. Tego wieczora odwiedził nas w domu Arthur Ahlberg i Robert Mc
Alister, oferując swoją pomoc jutrzejszego dnia. Chcieli stanąć między
tłumem a mną, trzymając zebranych z dala w czasie modlitwy. Przed
naszym wejściem do Bilibid, kapitan więzienia powiedział, że Clarita
nie była pokąsana od momentu modlitwy. Wiedziałem jednak, że nie była
jeszcze wolna. Stało się to ewidentne, kiedy demony zobaczyły mnie
ponownie. Przez jej usta powiedziały:
- Odejdź stąd! Odejdź stąd!
Usiadłem naprzeciwko niej, jak poprzedniego dnia i mówiłem z poczuciem
wielkiego autorytetu, jaki posiadałem:
- Ja nie odejdę, to ty odejdziesz! Dziś ta dziewczyna będzie uwolniona!
Następnie poprosiłem, by wszyscy obecni uklęknęli. Zebrało się tylu
widzów, co poprzedniego dnia, a może nawet więcej. Ostrzegłem ich, by
nie śmiali się i nie szydzili, bo demony odchodzą i będą szukały
nowego miejsca, nowej ofiary. Lekarze, reporterzy, policja, profesorowie
pokornie uklęknęli, kiedy modliłem się. W sali obok znalazła się
pewna kobieta, więźniarka, lekceważąca całą sprawę. Kiedy więc
Clarita została uwolniona, demony pokąsały ją i natychmiast straciła
przytomność. Jej historię opisano w gazetach. Walka rozpoczęła się
na nowo. Diabeł zdawał sobie sprawę, że była to jego końcowa
potyczka. Przeklinał i tulił się do swojej ofiary, ale wyglądało to
inaczej niż wcześniej. Kolejny dzień modlitwy i postu uczynił tę
zmianę.
Poczułem, że demony opuściły dziewczynę i uciekły. Clarita odetchnęła.
Straszny ich widok znikł sprzed jej oczu, a ona zaczęła się uśmiechać.
Spojrzałem dookoła i zobaczyłem płaczącego reportera, łzy były także
w oczach lekarzy, nawet twardzi strażnicy więzienia, płakali. Dopiero w
tej chwili w pełni uświadomiłem sobie jak straszliwa była to walka!
Zaczęliśmy śpiewać cicho z braćmi, Ahlbergiem i McAlisterem, potem dołączyli
do nas pozostali:
Święta krew Jezusa,
Święta krew Jezusa,
Święta krew Jezusa,
Ona zmywa wszelki grzech!
Atmosfera wydawała się naprawdę wzruszająca l nietypowa dla więzienia.
Zapytałem Claritę, czy odeszły.
- Tak - odpowiedziała.
- Którędy wyszły?
- Tędy - odrzekła, wskazując na okratowane okna.
Byliśmy gotowi do wyjścia, gdy nagle jak błysk światła pojawiły się
z powrotem. Dziewczyna krzyknęła i jej oczy znowu stały się takie, jak
podczas opętania.
- Dlaczego powróciliście? - krzyknąłem. Wiecie, że musicie odejść i
nie macie prawa powrócić.
- Clarita jest nieczysta i mamy prawo w niej przebywać -mówiły w języku
angielskim, przez jej usta.
- Maria Magdalena także była nieczysta i miała siedem demonów, takich
jak wy, ale Jezus uwolnił ją swoją mocą. Dlatego nakazuję wam odejść,
a Jezus oczyści ją - odpowiedziałem zdeterminowanym głosem. Nie miały
mocy do obrony. Odstąpiły i dziewczyna stała się znowu normalna. Wytłumaczyłem,
co się stało i zachęciłem ją do modlitwy wraz ze mną, o przebaczenie
jej grzechów. Znowu wydawało się, że wszystko jest w porządku. Kiedy
przygotowaliśmy się do odejścia, historia powtórzyła się. Tym razem
byłem bardzo rozgniewany. Zapytałem demony dlaczego wróciły, a one
odpowiedziały po angielsku przez usta dziewczyny:
- Ona nie prosiła nas byśmy odeszli, ona nas pragnie, to tylko ty
chcesz, byśmy ją opuścili.
Znowu nakazaliśmy demonom by odeszły. I stało się to natychmiast, tak
jak poprzednio. Wytłumaczyłem Claricie, że musi rozkazać im, by odeszły
kiedy znowu się pojawią. Nauczyłem ją modlić się i prosić przez
krew Jezusa, aby zwyciężyć demony. Dochodziło południe. Claritę
bardzo osłabiło to ciężkie doświadczenie. Powiedziałem, by dano jej
odpocząć, a potem nakarmiono. Wychodząc skierowałem do niej te słowa:
- Clarito, jestem pewien, że demony powrócą. Przyjdą, gdy odejdę.
Wtedy musisz nakazać im odejść bez mojej pomocy. Gdy powiesz:
"Odejdź, w imieniu Jezusa", będą ci posłuszne. Następnie
wyszedłem z kaplicy.
Żałuję jednej rzeczy, że nie zaoferowałem pomocy dziennikarzom.
Poprosiliśmy ich, aby nie pisali nic o tej sprawie. McAlister podszedł
do nich i poprosił o to. Odpowiedzieli, że są zobowiązani by napisać
zakończenie historii relacjonowanej przez ostatnie dwa tygodnie. Kościół
metodystyczny był najstarszym kościołem protestanckim na wyspie,
przypuszczano więc, że byłem jego członkiem, ta informacja pojawiła
się też w gazetach. Nie wiedzieli jak wytłumaczyć rzeczy, których doświadczyli
po raz pierwszy w życiu. Dlatego to, co napisali, nie było całkowicie
prawdziwe. Poczułem odpowiedzialność za tą sprawę, ponieważ nie
udzieliłem im żadnego wywiadu, a opuściłem miasto następnego dnia, by
uniknąć rozgłosu. Po naszym odejściu, demony powracały trzykrotnie.
Wiedziałem, że będą próbowały to czynić, dlatego jasno powiedziałem
Claricie, co ma robić, gdy przyjdą i upewniałem ją, że ma moc, by je
odrzucić.
Tego samego dnia, około dwudziestej, Clarita zawołała do strażnika:
- Panie Pangan, moje paznokcie są zbyt długie, czy może pan pożyczyć
mi swoje nożyczki do paznokci?
- Chciałbym to zrobić, ale regulamin nie pozwala na udostępnianie więźniom
ostrych przedmiotów - odpowiedział strażnik. - Ale ja sam mogę ci je
obciąć, jeśli naprawdę ci przeszkadzają - dodał strażnik, będący
świadkiem jej uwolnienia. Zanim obciął dwa paznokcie, Clarita krzyknęła
tak, że krew ścięła się w jego żyłach:
- Pomocy, one powróciły do mnie! Stoją za panem! Przerażony strażnik
wskoczył na stół, próbując uciec przed demonami. Następnie obserwował
- jak to potem określił - największą walkę w swoim życiu. Nie mógł
dostrzec atakujących, ale widział dziewczynę histerycznie wrzeszczącą
w śmiertelnym boju. Kiedy wydawało się, że ma związane ręce, krzyknęła
do strażnika:
- Co ten Amerykanin powiedział abym czyniła? Powiedz mi szybko!
Strażnik stojący wciąż na biurku zawołał:
- Powiedz, Boże uwolnij mnie w imieniu Jezusa i przez Jego krew!
Clarita wypowiedziała te słowa do swoich niewidzialnych przeciwników.
Kiedy to zrobiła, pochyliła się do przodu i chwyciła coś rękoma.
Następnie zapadła w śpiączkę. Wielu więźniów i pracowników więzienia
zgromadziło się wtedy wokół niej. Położyli dziewczynę na stole, ale
jej ręce były zaciśnięte. Lekarz rozsunął jej palce i ku jego największemu
zdziwieniu zobaczył tam długie, czarne i grube włosy. Trzymała je w dłoniach
i pod paznokciami. Dr Lara schował wszystkie do koperty i zabezpieczył.
Zbadał je potem pod mikroskopem i stwierdził, że nie były to włosy z
głowy, ani z żadnej części ludzkiego ciała. Widziałem je osobiście
pod szkłem powiększającym. Miały około pięciu centymetrów długości,
były grube, bez cebulki i bez śladu ich odcięcia. Doktor nie znalazł
żadnego wytłumaczenia dla tego zjawiska.
Jak niewidzialna istota, przypuszczalnie demon, mógł zgubić włosy ze
swej klatki piersiowej, wyrwane przez widzialną osobę? Jest to jeden z
najdziwniejszych fragmentów historii, który pozostał niewytłumaczony
po dzień dzisiejszy.
Zanim powróciłem do miasta, w następnym tygodniu, Clarita stanęła
przed sędzią Natividad Almeda-Lopez w Sądzie Pierwszej Instancji w
Manili, by odpowiedzieć na zarzut włóczęgostwa i wyjaśnić swoje
nietypowe zachowanie. Spokojnie i zdecydowanie zeznała:
- Od ostatniego piątku, kiedy misjonarz z Ameryki modlił się o mnie,
diabeł nie powrócił! Zwycięstwo było pewne. Chrystus po raz kolejny
dowiódł, że jest Odpowiedzią! W momencie, kiedy Clarita została
uwolniona, dr Lara poprosił mnie, bym poszedł z nim do burmistrza. W
towarzystwie jeszcze jednego profesora, udałem się tam. Weszliśmy do
pokoju, a dr Lara z tonem prawdziwego triumfu, opowiadał burmistrzowi:
- Clarita została uwolniona. Diabeł odszedł. Czcigodny Sumrall zakończył
modlitwę o nią!
Burmistrz serdecznie uściskał nam ręce i podziękował za pomoc w tym
dziele. Powiedział, że jeśli będzie mógł cokolwiek zrobić dla nas,
uczyni to z wielką przyjemnością. Lokalne radio, czasopisma i magazyny
opowiadały tę historię z wszelkimi szczegółami. Jeden tytuł brzmiał:
"On umarł - diabeł nie żyje!" Manila Chronicie pisała:
"TAJEMNICZA ISTOTA" NIE ŻYJE! Każdy wierzący może teraz
powiedzieć tak, jak Clarita Villanueva wczoraj, że "zły został
ostatecznie wypędzony . Dziewczyna opowiadała, że amerykański
misjonarz, dr LesterF. Sumrall, który odwiedził ją w celu oczyszczenia
z mocy diabelskiej rzeczywiście, dokonał tego." Szczegółowy
reportaż wydrukowano w Phillppines Free Press: "Dziwny przypadek
Clarity". Sprawozdanie jest długie, a oto urywki z tego, co podaje
dziennikarska wersja: "...Kiedy wspięliśmy się po schodach, do
przysadzistego betonowego budynku, wstrząsnął nami mrożący krew w żyłach
krzyk dochodzący ze środka. Atak na dziewczynę nastąpił ponownie! W
sali zastaliśmy Claritę, siedzącą na drewnianym łóżku, łzy spływały
jej po policzkach. Jakiś Amerykanin, jak się później dowiedzieliśmy,
Lester Sumrall, protestancki duchowny, klęczał na cementowej podłodze
przed dziewczyną. Trzymał ją oburącz i modlił się. Dr Lara, szef do
spraw medycyny w Departamencie Policji w Manili stał z boku i płakał.
Kapitan Antonio Ganibi, oficer więzienia znajdował się za dziewczyną,
nic nie mówiąc. Obok stała też pani Dominga Reyes, profesor
psychologii i filozofii lokalnego uniwersytetu. Było tam jeszcze wiele
innych osób, ale zbyt pochłonęła nas obserwacja sceny, by zająć się
nimi. Mogliśmy wkrótce przekonać się, że inni ludzie oprócz Clarity
doświadczyć mieli czegoś tak przerażającego, że nie będą mogli o
tym nigdy zapomnieć. Byli oszołomieni sytuacją, jaka się tam rozegrała.
Ich przestraszone oczy mówiły same za siebie, co tam przeżyli. Dr Lara,
przyzwyczajony do badania zmarłych, w kostnicy Departamentu Policji w
Manili, trząsł się. Wziął lewe ramię Clarity i pokazał nam świeże
miejsce ukąszenia. Jakby oskarżając nas o niewiarę, zapytał drżącym
głosem: Nie wierzycie temu? Zbliżyliśmy się, aby przyjrzeć się
ranom. Przeszył nas zimny dreszcz. W żadnym wypadku nie przypominało to
ludzkiego ugryzienia. Było ono zbyt wielkie jak na ludzką szczękę,
poza tym ukąszenie było całkowicie koliste. (Każdy może sprawdzić,
że człowiek pozostawia eliptyczny ślad po ugryzieniu.) Przepełniła
nas groza, gdy odkrywaliśmy, że ślady pochodziły jedynie od zębów
trzonowych. Clarita była wyczerpana, wielebny Sumrall, również
pozostawał wstrząśnięty tajemniczą siłą, a jego ręce drżały.
Wydawało się, że to "coś" wygrało pierwszą rundę.
Następnego poranka wróciliśmy, by dowiedzieć się więcej o tym
zjawisku. Sumrall przyprowadził z sobą jeszcze dwóch protestanckich
duchownych. Zanim poszli do celi, gdzie była Clarita, poprosili
wszystkich zgromadzonych, by trzymali się z daleka, ponieważ egzorcyzm
nie jest żadnym widowiskiem. Tylko dr Lara wszedł z nimi do środka. Po
chwili my także wcisnęliśmy się tam. Wielebny Sumrall klęczał przed
dziewczyną i trzymał jej ręce w swoich. Zapytał, czy go poznaje, a ona
odpowiedziała, że tak. Ale po chwili, kiedy zaczął się modlić, prosząc
Boga o uwolnienie jej spod mocy diabła, oblicze dziewczyny zmieniło się,
zaczęła krzyczeć na wszystkich, by odeszli. Sumrall na zmianę modlił
się i śpiewał pieśni, prosząc Boga o pomoc, ale Clarita dalej krzyczała.
Walka ciągle się toczyła. Wjednej chwili Clarita bywała potulna jak
baranek, mówiła, że lubi Jezusa Chrystusa, za chwilę jednak znów
wpadała we wściekłość, przeklinała Boga i mówiła do modlącego, by
się wynosił. W pewnym momencie Clarita wpadła w histeryczny szał, aż
zemdlała. Sumrall odwrócił się i poinformował wszystkich
zgromadzonych, że powinni paść na kolana i modlić się o własne
zbawienie. Po sekundzie wszyscy klęczeli. Spocony i zmęczony już swoją
pracą, Sumrall podjął na nowo walkę. Poklepał dwukrotnie dziewczynę
i wróciła jej przytomność. Potem już ani razu nie krzyczała. Po około
godzinie, twarz Clarity wydawała się zmieniona, złagodniała. Słuchała
z większą uwagą. W odpowiedzi na pytanie mówiła, że kocha Jezusa
Chrystusa. W tym momencie duchowny zaczął recytować Modlitwę Pańską,
a dziewczyna powtarzała za nim. Zapytał jeszcze Claritę, czy wciąż
obawia się swoich napastników, odpowiedziała, że nie. Podkreśliła,
że demony odeszły przez okno. Trzech duchownych zaśpiewało jednym głosem
radosne "Hallelujah" . Clarita była bardzo wyczerpana i rozciągnęła
się na swojej ławce, by zasnąć..."
Nie był to najbardziej zgodny z faktami opis zdarzenia, ale za to wypełniony
świadectwem mocy Bożej. Dopowiem jeszcze kilka rzeczy. Pan użył później
wielu ludzi z publiczności. Kiedy potrzebowaliśmy pozwolenia na budowę,
wydano specjalne rozporządzenie, aby dać nam zgodę za darmo, co
dzienniki wielce pochwalały. Takie rozporządzenie wymagało jednomyślności
wszystkich członków Rady Miasta Manili. Po tym całym zdarzeniu, nikt
nie był przeciwko nam, nie mówiono o nas źle, nawet pośród urzędników,
pochodzących z nieufnie dotąd nastawionej do protestantów, tradycyjnej
społeczności katolickiej. Świątynia Betel była pierwszym kościołem
protestanckim w mieście, który otrzymał nieodpłatnie pozwolenie na
budowę. Ten akt uprzejmości okazał się dla nas zbawienny, ponieważ
wymagało to wielkich pieniędzy. Kiedy burmistrz wręczał mi pozwolenie
na budowę, powiedział:
- Jesteś pierwszym protestantem, który dostał coś za darmo w tym mieście.
Czy jest coś jeszcze, co moglibyśmy dla ciebie zrobić?
- Tak - powiedziałem.
- Co to takiego? - Chciałbym wygłosić kazania w Roxas Park, nazywanym
Sunken Gardens.
W tym wspaniałym miejscu, które jest częścią starego wewnętrznego
miasta hiszpańskiego odbywają się specjalne zebrania. Jest to najważniejsze
miejsce w tym państwie.
- Na jak długo? - zapytał burmistrz.
- Około sześć tygodni - odpowiedziałem.
- Sześć tygodni! To bardzo długo.
- Cóż, potrzebuję dużo czasu, by przekazać wszystko, co mam do
przekazania.
- Dziewczyna jest uzdrowiona - stwierdził, - możesz używać Roxas Park,
jak długo zechcesz. Zaczęliśmy więc przygotowywać nasze
przebudzeniowe spotkania. To, co Bóg uczynił, było doprawdy wspaniałe.
Nie wiedząc nawet, co przygotowujemy, Gordon Lindsay z Texasu przesłał
nam tysiące broszurek z różnymi świadectwami. Także od Orała
Robertsa otrzymaliśmy film o uzdrowieniu, razem z projektorem, ekranem i
wszystkim, co trzeba. Przez Rubena Candelarie, superintendenta metodystów
w Manili, Bóg wspaniale otworzył nam kościoły miasta na zwiastowanie w
nim Słowa. Udałem się do wszystkich głównych kościołów, by głosić
tam Ewangelię, pokazując film, rozdając broszury. Do czasu spotkań w
Roxas Park, całe miasto zostało rozpalone. Kościół Metody styczny w
Taytay opłacił koszty moich programów w radiu. Zapłacili za piętnaście
minut, tuż po wiadomościach w wielkiej rozgłośni radiowej, nadającej
program na cały kraj. Każdego wieczora, zaraz po informacjach dnia,
mówiłem o tym, co wydarzyło się w Manili. Ludzie przybywali z całego
kraju, by wziąć udział w spotkaniach. Każde miasto miało tu swoich
reprezentantów. Przychodzili, by zobaczyć cuda, jakie się wydarzały.
Byliśmy świadkami tak wielu cudów, jakie można sobie tylko wyobrazić.
Co wieczór przez piętnaście minut, opowiadałem o tym, czego dokonał
Bóg tego dnia, ile wspaniałych rzeczy się wydarzyło, zapraszałem
ludzi, by przyszli zobaczyć to na własne oczy.
Na spotkaniach, na których ewangelistą był Clifton Erickson, widzieliśmy
tłumy, sięgające jednorazowo do 60.000 ludzi. Z pośród nich Bóg
zbawił 150.000 osób! Staliśmy się świadkami największego, trwającego
do dziś przebudzenia w tym kraju. Zaznaczyć trzeba, że wszystko zaczęło
się od uwolnienia nikomu nie znanej, młodej ulicznicy w więzieniu.
Wielcy ludzie, nierzadko z najwyższych sfer społecznych, zmieniali swoje
serca i życie na wieść o uwolnieniu dziewczyny. Było to dla nas bodźcem
do dalszego uwalniania, nie tylko ze względu na nich, ale po to, by
poruszyć cały naród. Kiedy Bóg uwalnia kogoś od agresji złych
duchów, kryje się w tym jakiś głębszy zamysł. Celem są ludzkie
dusze, które możemy przyprowadzić do Boga. Nasza praca w krótkim
czasie stała się znana w całych Filipinach. Po moim zdjęciu na
pierwszych stronach gazet i artykułach w wielu magazynach, ludzie
rozpoznawali nas, kiedy wchodziliśmy do różnych centrów biznesu czy na
ulicach. Dało nam to rozgłos, który osiągnęlibyśmy może po wielu
latach.
Co stało się z Claritą? Sędzia Almeda-Lopez umieścił ją w
Welfarevllle, na obserwacji w zakładzie dla nieposłusznych dziewczyn.
Wraz z doktorem Lara pojechaliśmy do niej dwukrotnie w odwiedziny. Była
po prostu uszczęśliwiona z powodu naszego przyjazdu. Rzuciła się nam w
ramiona wyznając swoje obawy, że już nigdy nas nie zobaczy. Usiedliśmy
i rozmawialiśmy długo.
Podczas pobytu w Welfareville, poprosiliśmy o pozwolenie na
przeprowadzenie spotkania dla wszystkich dziewczyn. Spotkanie
zorganizowano kilka dni później, gdy przyjechała grupa naszych muzyków
i śpiewaków. Przyszło około 200 dziewczyn, a Claritą była główną
bohaterką. Nie mogła potem znaleźć słów, by zachęcać nas do
ponownych odwiedzin. Opiekunowie zakładowi powiedzieli, że jest ona
normalną dziewczyną. Daliśmy jej Biblię, którą zaczęła czytać każdego
dnia. To już nie była ta sama osoba, którą poznaliśmy w Bilibid, męczona
przez diabła, ze zniekształconą twarzą, przeraźliwie krzyczącą.
Teraz była to normalna dziewczyna, wyratowana z mroków diabelskiego opętania.
Poszedłem do sądu wraz z moim prawnikiem, Pedro Ja-cinto, z petycją o
zwolnienie Clarity z Welfareville. Otrzymaliśmy pozytywną odpowiedź i
umieściliśmy Claritę w jednej z najlepszych rodzin chrześcijańskich,
u państwa Sadorras. W tym czasie pani Sadorras była studentką medycyny,
dziś jest już lekarzem. Claritą nie była jednak tam szczęśliwa,
ponieważ za każdym razem, kiedy pokazała się publicznie, rozpoznawano
ją i chciano się z nią spotykać, porozmawiać. W końcu opuściła dom
i wyjechała na północ Luzonu, aby zamieszkać w małej miejscowości.
Niedawno wyszła za mąż, prowadzi normalne życie i jest aktywnym członkiem
tamtejszego kościoła. Czego możemy się nauczyć z tej
nieprawdopodobnej historii? Zauważ kilka istotnych faktów, dotyczących
opętania przez demony.
Po moim przyjściu do Clarity, demony rozpoznały mnie jako sługę Boga.
Diabeł obawiał się mnie, chociaż nie bał się nikogo przede mną. Dr
Lara powiedział mi, że kiedy poszedł tam ze mną, po raz pierwszy nie
bał się jej, gdy usłyszał,- z jakim autorytetem mówię do opętanej.
Demony mogły przeklinać i bluźnić w języku angielskim. Chociaż
Clarita nie mogła rozmawiać ze mną po angielsku, kiedy została
uwolniona. W czasie opętania przeklinała Boga, Chrystusa i Jego krew w języku
angielskim. Wszyscy zgromadzeni słyszeli to. Demony chciały rozprawiać
ze mną ojej duszy. Były świadome tego, że są bezsilne i muszą odejść
w imieniu Jezusa, ale próbowały wciąż podać jakieś powody, dla
których mogłyby pozostać. Dziennikarze nie rozumieli całej tej
rozmowy. Złe duchy były zazdrosne. Gryzły dziewczynę, gdy dostała
prezent od człowieka, lecz kiedy leżał na stole, mogła go spokojnie
podnieść bez ukąszeń.
Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się by zagłosować.