Zmora Nocna
W dawnych wierzeniach ludowych zmory były uważane za złe demony, których zadaniem jest nękanie ofiary podczas snu. Wierzono, że zła czarownica może świadomie nasłać je na człowieka.
W dawnych wierzeniach ludowych zmory były uważane za złe demony, których zadaniem jest nękanie ofiary podczas snu. Wierzono, że zła czarownica może świadomie nasłać je na człowieka.
"Śpię - nagle budzę się i czuję, że się duszę. Jestem przerażona. Czuję na sobie dotyk zimnych rąk. Nie widzę postaci, która mnie dusi, a jedynie jej ręce. Zaczynam walczyć, próbuję oderwać je od szyi. Chcę krzyczeć, lecz nie mogę wydobyć z siebie głosu." "Zapadam w głęboki sen. Nagle czuję ogromny ciężar uciskający moją klatkę piersiową w okolicy mostka. Nie mogę głęboko oddychać. Budzę się i widzę nogi, są cienkie i brzydkie, jakby były martwe. Chwytam je rękoma i próbuję je z siebie zrzucić, ale są ciężkie i nie mogę sobie z nimi poradzić. Ze wstrętem patrzę na nie, lecz cierpienie jest silniejsze, więc walczę z nimi." "Budzę się i czuję, że moja głowa zwisa z łóżka, a ciało jest powykręcane. Czuję ogromny ciężar na kręgosłupie. Nie mogę się ruszyć, ale mam wrażenie, że ręce i nogi przywalone są kamieniami - takie są ciężkie i bezwładne. Próbuję dostrzec, co mnie przytłacza, widzę jakieś pośladki: są mizerne i nieprzyjemnie brzydkie. Chcę się obrócić na plecy, by je z siebie zrzucić, lecz nie mogę, one są zbyt ciężkie. Walczę, bo trudno jest mi oddychać. Nie widzę całej postaci, jedynie te pośladki." Są to fragmenty listu nadesłanego do redakcji przez Elżbietę T. z Rawicza, która podejrzewa, że jest obiektem ataku jakiejś złej czarownicy. Opis nocnych koszmarów jako żywo pasuje do zjawiska nocnych zmor. Demony nasłane przez wiedźmę Relacje osób dotkniętych przez zmory są bardzo podobne. Ofiary cierpią, mają problemy z oddychaniem, czują ogromny ucisk, przygniatanie, duszenie. Wygląda to tak, jakby zmora wysysała energię życiową ze swej ofiary, niczym wampiry krew. Ludzie czują śmiertelne zagrożenie. Nic więc dziwnego, że zmory zajęły szczególne miejsce w ludowej mitologii. Jeszcze do dziś wiele osób - zwłaszcza mieszkających w wioskach z głębokimi tradycjami - wierzy w realne istnienie zmor nasyłanych przez czarownice opłacone przez złych ludzi, pragnących zaszkodzić swoim bliźnim. Rzeczywiście, znane nam wiedźmy, znachorki, szeptuchy były często kobietami obdarzonymi nadprzyrodzonymi zdolnościami, które można było wykorzystać w celach dobrych lub złych: do leczenia, przepowiadania przyszłości, zsyłania nieszczęść lub ochrony przed nimi. Dziś takie osoby nazwalibyśmy mediami. Jednakże zmory są zjawiskiem zupełnie niezależnym od działania mediów. Ich działanie odczuwają także ludzie, którzy nikomu się nie narazili i nikt na nich nie zagiął parolu, że się tak wyrażę. Czym są więc owe przerażające istoty, które tak wielu ludzi boleśnie nękają podczas snu? Sygnał alarmowy organizmu Badania i obserwacje specjalistów wykazały, że zmory są wytworem umysłu człowieka. Zjawisko duszenia podczas snu pojawia się wtedy, gdy organizm śpiącego jest pozbawiony odpowiedniej dawki tlenu (np. gdy człowiek śpi z twarzą wciśniętą w poduszkę lub dokładnie owinięty kołdrą po czubek głowy - ma wystarczająco dużo powietrza, by przeżyć, ale za mało, jak na potrzeby mózgu), gdy zasypia w pozycji uniemożliwiającej prawidłowe krążenie krwi, a także występuje u osób z zaburzeniami krążenia. Bywa też, że gdy śpi się ze współmałżonkiem, jego/jej ręce czy nogi uciskają ciało partnera, dając niekiedy efekt duszenia przez zmorę. Podczas snu, gdy mózg pracuje w inny sposób (a zwłaszcza gdy jest niedotleniony), rzeczywista przyczyna duszenia zostaje postrzegana w całkiem odmienny, nierealny sposób. Na wpół obudzeni, znajdujemy się w półrealnym świecie, który ma w sobie więcej ze snu niż jawy. Na nasze postrzeganie większy wpływ ma wtedy podświadomość niż świadomość, stąd skojarzenia z duchami, demonami czy... ufoludami. Franz Mesmer, XIX-wieczny lekarz i badacz zjawiska hipnozy, uważa nocną zmorę za przeobrażoną postać ducha osoby śpiącej. Wydostaje się on z podświadomości, by, dzięki wstrząsowi, jakiego śpiący doznaje na jawie, uchronić go przed zagrożeniem życia. Inaczej mówiąc: zmora, choć nieprzyjemna i przerażająca, jest błogosławieństwem człowieka, który podczas głębokiego snu nie wie, że jego organizm znalazł się w niebezpieczeństwie wynikającym z niedotlenienia czy zatrzymania krążenia krwi. O nękających ich nocnych zmorach często opowiadają ludzie, którzy cierpią np. na astmę lub choroby serca. Wiadomo też, że osoby, które śpią czujnie, nie są narażone na kontakt ze zmorą. Przez sen poczują, że z ich organizmem dzieje się coś niedobrego, poczują wiotkość rąk czy nóg i same zadbają o to, aby krew dopływała do wszystkich części ciała. A gdy się rano obudzą, i tak o niczym nie będą pamiętać. Co najwyżej, znając z dzieciństwa opowieści o nocnych zmorach, będą straszyć swoje potomstwo: jak nie zjesz kolacji, przyjdą do ciebie zmory. Choć, bogiem a prawdą, te "demony" mogą dusić raczej tych, którzy tuż przed zaśnięciem zjedzą zbyt obfitą kolację... Inne źródło: zmory jako pierwsze znalazły się w wierzeniach słowiańskich. Były opisywane jako półdemoniczne istoty. Dusza człowieka żyjącego lub zmarłego, która nocą męczyła śpiących, wysysając z nich krew. Między innymi w centralnej Polsce istnieją wierzenia, że zmorą zostaje po śmierci na przykład osoba, przy której na łożu śmierci lub podczas trwania chrztu ktoś odmawiając Pozdrowienie Anielskie, przejęzyczył się i powiedział Zmoraś Mario zamiast Zdrowaś Mario. Zmorę wyobrażano sobie jako wysoką kobietę o nienaturalnie długich nogach i przeźroczystym ciele. Można ja było dostrzec jedynie przy świetle Księzyca, podczas gdy jego promienie przechodziły przez ciało zmory. Historia przypisuje jej zdolność do otwarcia każdego zamka a także zmienianie się zwierzęta takie jak kot, żaba, mysz, chrząszcz. Kolejną nadnaturalną zdolnością było zmienianie się w przedmioty martwe, przypuśćmy igła, słomka. Owa Zmora żywi się krwią. Czyni to siadając na piersiach śpiącej osoby jednocześnie przyciskając kolanami piersi co powoduje uderzenie krwi do głowy. W ten sposób pozbawiając mimowolnie tchu swoją ofiarę. (Uwaga obrzydliwy moment dla niektórych!)Spija wówczas krew wypływającą nosem lub też nacina zębami żyłkę na skroni lub szyi i wysysa. Ofiara zmory traci swe siły i energię, które później w całkowicie normalny sposób odzyskuje. Ale jeżeli zmora była wygłodzona była nawet w satanie zabić swoją ofiarę. Syta zmora udaje się do stajni, gdzie wybiera konia, dosiada go na oklep i udaje się w szaleńczy galop, dbając, by zawsze być oświetloną promieniami księżyca. Długimi nogami opasuje rumaka, steruje nim, bijąc go w kark i po nozdrzach. Kiedy koń osłabnie, zawraca i zostawia wystraszone zwierzę na jego miejscu, w stajni. Niektóre zmory męczyły zwierzęta gospodarskie. Człowiek dręczony przez zmorę jęczy, poci się i rzuca się na łóżku. Jeśli zatem Słowianin budził się rankiem z uczuciem, że coś go całą noc gniotło w piersiach, często obwiniał za to właśnie zmorę. Mit ten ma zapewne swoje źródło w zjawisku tak zwanego paraliżu sennego. Gdy osoba zaatakowana przez zmorę budziła się, ta natychmiast uciekała. Aby pomóc śpiącemu, którego dręczy zmora, należało zbliżyć się z butelką w prawej ręce, a lewą ręką zagarnąć od głowy śpiącego ku stopom, następnie zakryć ręką i zakorkować naczynie. Butelkę z pochwyconą zmorą należało utopić lub wrzucić w ogień. W wodzie długo słychać kwilenie podobne do kwilenia małego dziecka, w ogniu, gdy pęknie szkło słychać pisk oparzonej zmory, która wraz z dymem jako czarna pręga uchodzi kominem.Skuteczną metodą ochrony przed zmorą była zmiana pozycji snu. Należało położyć się w łóżku odwrotnie, z głową w nogach łoża, bądź nie na wznak. Dodatkowo można było spać ze skrzyżowanymi nogami. Sposobem na zabezpieczenie stajni przed zmorą było przybicie nad drzwiami lub na drzwiach zabitej sroki.


Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się by zagłosować.