Przesądy i zabobony
Przesądy narodziły się wraz z pojawieniem się człowieka. To przecież ludzie są ich twórcami. Wiara w zabobony najbardziej zauważalna jest w epoce średniowiecza, epoce kojarzonej z paleniem na stosach ludzi, niesłusznie oskarżonych o czarowanie.
Przesądy narodziły się wraz z pojawieniem się człowieka. To przecież ludzie są ich twórcami. Wiara w zabobony najbardziej zauważalna jest w epoce średniowiecza, epoce kojarzonej z paleniem na stosach ludzi, niesłusznie oskarżonych o czarowanie. Dziś, większość z nas, przynajmniej teoretycznie nie wierzy, bądź nie przyznaje się do poddawania się przesądom. Ale czy zabobony naprawdę odeszły w zapomnienie?
Czy dzisiejsze horoskopy nie są nowocześniejszą kontynuacją tych wierzeń?
Wielu młodych ludzi pytałem o to, czy czytają horoskopy. Odpowiedzi były różne z niewielką przewagą na "nie". Kiedy jednak odpowiedź była pozytywna pytałem taką osobę czy wierzy w to co jest tam napisane - odpowiedzi na to pytanie często były twierdzące. Większość czyta je dla rozrywki, aczkolwiek odsetek osób kierujących się w życiu takimi wróżbami jest wysoki, nawet wśród osób z wykształceniem wyższym.
Dużo więcej ludzi natomiast wierzy w przesądy, które z racjonalnego punktu widzenia nie powinny w ogóle istnieć. Wiele razy widziałem, jak ludzie zawracają, widząc przebiegającego przez drogę czarnego kota, lub unikają przechodzenia pod drogowskazem. Dlaczego tak się dzieje? Dlaczego wielu ludzi nadal w to wierzy? Odpowiedzi na te pytania spróbujmy znaleźć w pochodzeniu owych przesądów:
Łaska losu zaklęta w podkowie
Umieszczona na ścianie lub drzwiach ma chronić przed czarownicami, które ponoć lękają Się koni. Legenda wiąże jej ochronną moc z osobą św. Dunstana, który zanim został w X w. arcybiskupem Canterbury, pracował jako kowal. Odwiedził go przebrany diabeł i zażądał podkucia kopyta. Dunstan rozpoznał szatana, związał go, przybił do ściany i tak długo dźgał rozpalonym żelazem, aż ten poprosił o litość. Wypuścił diabła dopiero wtedy, gdy wymógł na nim przysięgę, że będzie omijał domy, których mieszkańcy przybiją do drzwi podkowę zwróconą końcami ku dołowi.
Nie wstawaj lewą nogą
Również nie przekraczaj nią progu i nie rozpoczynaj podróży. Lewa strona ciała uważana była od niepamiętnych czasów za tę gorszą. Muzułmanom do dziś lewa ręka służy do czynności uważanych za nieczyste. W tradycji chrześcijańskiej zbawieni zasiadają po bożej prawicy, potępieni zaś kierowani są w czasie Sądu Ostatecznego na lewo. Dlatego w średniowieczu mamy był los mańkutów - wielu z nich zginęło na stosie jako podejrzani o czary.
Gdy wrócisz po zapomnianą rzecz, usiądź na chwilę
Niektórzy nawet przysiadając, odliczają do dziesięciu, aby mieć pewność, że "odsiedzieli" wystarczająco długo. Wszelkie oglądanie się za siebie i zawracanie z drogi jest uważane za zły znak w wielu tradycjach. Dotyczyło to szczególnie wypraw w zaświaty - śmiałek, który odwróciłby się, wracając na ziemię, zostanie zatrzymany w krainie umarłych. Dawni Słowianie zabraniali odwracać się po zerwaniu kwiatu paproci w noc świętojańską - karą za to było urwanie głowy prze duchy strzegące talizmanu. Zawracający z obranej drogi przerywał bowiem "magiczny krąg" życia. Powinien usiąść na chwilę, aby mógł się on z powrotem domknąć. Przysiąść lub zakręcić się wokół własnej osi możemy też "profilaktycznie", aby uniknąć grożącego nam pecha. Odwracamy wtedy zły los (w chwilach krytycznych zaleca się wykonanie aż siedmiu obrotów).
Tylko nie przez próg
Tak nie wolno pod żadnym pozorem witać się, żegnać, składać sobie życzeń. Próg jest bowiem miejscem krytycznym, granicą między bezpiecznym domostwem a pełnym nieznanych zagrożeń światem zewnętrznym. Jej przekraczanie (choć może też mieć pozytywne skutki) zawsze oznacza zmianę, przerwanie jakiegoś stanu, np. trwającej przyjaźni. Próg to też miejsce, w którym łatwiej o kontakt z mocami nadprzyrodzonymi. Dlatego na dawnej Ukrainie zakopanie pod progiem trumiennej deski miało sprowadzić na gospodarza chorobę lub nawet śmierć.
Nie przechodź pod drabiną
- No pewnie - powie trzeźwo myślący człowiek - oparta o ścianę może się przewrócić. Jednak ludy pierwotne, wśród których przesąd ten był już znany, nie patrzyły na świat w sposób racjonalny, lecz magiczny. Wierzono, że na czubku głowy mieszka duch opiekuńczy. Przechodząc pod drabiną, niepotrzebnie go irytujemy. Poza tym pomiędzy drabiną, ścianą i ziemią tworzy się magiczny trójkąt. Wkraczając weń, burzymy jego harmonię. Sama drabina była uważana za przedmiot o szczególnym znaczeniu. Symbolizowała przejście z doczesności do życia wiecznego, związek człowieka z Bogiem. Przechodząc pod nią, możemy popsuć nasze dobre z nim stosunki.
Kominiarz przynosi szczęście
Przesąd ten zrodził się w czasach, gdy od tego, czy komin został dobrze wyczyszczony, zależało ogrzewanie domu i możliwość przyrządzenia ciepłego posiłku. l tak jak palenisko jest sercem domu, tak kominiarz byt osobą szczególną, "strażnikiem" domowego ogniska. Guzik, za który tąpiemy się, napotkawszy kominiarza i wypowiadając życzenie, spełnia w tym wypadku funkcję amuletu. Taka była jego rola aż do XIII w., kiedy wynaleziono dziurki i zaczęto wykorzystywać guziki jako praktyczny rodzaj zapięcia.
Wrzuć monetę, a wrócisz w ulubione miejsce
To bardzo żywy przesąd - na przykład z wodospadu Niagara rocznie wydobywa się monety wartości kilkuset tysięcy dolarów. W starożytności wierzono, że bogowie mieszkający w wodach oczekują darów. Grecy wrzucali monety do studni, aby ta nie wyschła. Bogów trzeba też było ubłagać, by pozwolili powrócić kiedyś w piękne miejsce.
Chuchaj na pomyślność
Czynimy tak, znalazłszy na ulicy monetę. Chuchamy też na kostkę, gdy chcemy wyrzucić upragnioną liczbę oczek. Tchnienie, kierowane w stronę przedmiotów, symbolizuje bowiem akt stwórczy. Oddechem budzili do życia powoływane przez siebie istoty bogowie, również starotestamentowy Stworzyciel Adama. O tym, że dusza w postaci "tchnienia" zamieszkuje głowę człowieka, byli przekonani starożytni Rzymianie. Dlatego niepokoiło ich, gdy ktoś kichał - dusza mogła zostać wtedy niechcący wypchnięta z ciała. Aby temu zapobiec, trzeba było użyć magicznego zaklęcia "niech cię Jowisz zachowa". Stąd nasz zwyczaj mówienia "na zdrowie", gdy usłyszymy, że ktoś kichnie.
Spluń trzy razy przez lewe ramię
Ta prosta metoda ochrony przed złym urokiem ma swoje źródło w czasach antycznych. Starożytni Rzymianie wierzyli, że ślina ma niezwykłą moc - może być trucizną zabijającą węże, może też uzdrawiać. Splunięcie było ofiarą złożoną bogom. Zapaśnicy spluwali przed walką nie po to, aby dłonie nie ślizgały się po ciele przeciwnika, lecz dla zwiększenia siły i skuteczności ciosów. Podobnie rzecz się miała ze spluwaniem na przedmioty - znaleziony lub zarobiony pieniądz mocą śliny jego posiadacza miał ulec pomnożeniu. Starożytni wierzyli też, że dla osłabienia siły wiatru wystarczy trzy razy splunąć w kierunku, z którego wieje.
Czarny kot - co za pech
Przekonanie, że jest on zwiastunem nieszczęść, zrodziło się w średniowiecznej Europie. Starożytni, szczególnie Egipcjanie, czcili kota, przede wszystkim czarnego, jako zwierzę święte. Temu, kto go zabił, groziła kara śmierci. I właśnie ta szczególna cześć, jaką ludy pogańskie otaczały koty, stała się przyczyną ich niełaski w epoce histerycznego wręcz lęku przed czarami. O konszachty ze złymi mocami podejrzewane były zresztą w średniowieczu wszystkie domowe zwierzęta. Kościół, nie mogąc całkowicie wytępić dawnych wierzeń, postanowił im nadać nowe znaczenia. Kota, którego twarz nosiło wielu pogańskich bogów, utożsamiono z czarownicą lub diabłem. Nieszczęsne zwierzęta ginęły więc na stosach lub były żywcem zakopywane w ziemi. Kot, który przebiegł komuś drogę, uważany był za wysłannika szatana. Oznaczało to, że "zły" zaczyna mieszać w życiu nieszczęśnika i powinien on mieć się na baczności.
Nie odmawiaj ciężarnej, bo dobytek zjedzą ci myszy
Przekonanie o niszczącej sile przyszłej matki wynika z ludowych wierzeń, że kobieta w odmiennym stanie niecałkowicie należy do realnego świata. Nie narodzone dziecko, które nosi w swym łonie, przynależy bowiem jeszcze do zaświatów. Aż ich mieszkańcami, jak wiadomo, lepiej nie wchodzić w spory. Takie samo źródło ma przesąd, że pecha przynosi spotkanie z zakonnicą - jest to wszak osoba, której do zaświatów bliżej niż zwykłemu śmiertelnikowi. '
Czterolistna koniczynka
Według ludowych podań była ona jedyną pamiątką, jaką Ewa zabrała z raju. O tym, że jej posiadanie przynosi szczęście, wierzyli druidzi - celtyccy kapłani. Mocy koniczynce o parzystej liczbie listków dodaje też symbolika cyfry "cztery" - oznacza ona pełnię i trwałość.
Nic dobrego nie spotka cię w piątek, trzynastego
Niechęć do trzynastki pochodzi prawdopodobnie ze starożytnej Babilonii, gdzie istniał system liczbowy, oparty na cyfrze 12, uważanej za świętą. Posługując się nim, opisano porządek świata - było 12 miesięcy w roku, 12 godzin dnia i nocy, 12 znaków zodiaku. Następująca po dwunastce trzynastka stała się symbolem zniszczenia tego, co doskonałe. Potwierdzenie tego znajdujemy w mitologiach wielu kultur: choćby Judasz, trzynasty uczestnik Ostatniej Wieczerzy staje się zdrajcą. Piątek zaś jest tym dniem tygodnia, w którym nastąpiło największe dla chrześcijan nieszczęście - ukrzyżowanie Chrystusa.
Odpukuj w nie malowane drewno
Nasi przodkowie, zamieszkujący Europę w czasach przedchrześcijańskich, mówiąc o swoich sukcesach, stukali w ściany domów. Zagłuszali w ten sposób rozmowy, by nie słyszeli ich bogowie, zazdrośni o ludzkie powodzenie i mogący pokrzyżować plany śmiertelników. Źródła tego przesądu mogą też być inne - dotykając kory, proszono o pomoc duchy zamieszkujące drzewa lub dziękowano im za spełnienie próśb. Według innych jeszcze badaczy przesądów, odpukiwanie to pozostałość czci, jaką obdarzano świętą relikwię - Drzewo Krzyża, na którym umęczono Jezusa Chrystusa. Jeszcze inni twierdzą, że źródeł odpukiwania należy szukać w średniowiecznej praktyce zaprzestania pogoni za złoczyńcą w chwili, gdy dotknął on wrót kościoła.
Stłuczesz lustro siedem lat nieszczęścia
Przeświadczenie to wywodzi się z czasów, gdy nie było jeszcze luster i przeglądano się w tafli wody. Wierzono, że w odbitym wizerunku zamieszkuje dusza, która w czasie przeglądania się opuszcza ciało i przenika do wnętrza obrazu. Gdy odbicie zmącił wiatr, oznaczało to, że zamęt powstaje też w duszy. Lustro, w przeciwieństwie do tafli wody, gwarantowało obraz wyraźny i stabilny, ale gdy się stłukło, chaos w duszy powstawał jeszcze większy. W dodatku duchy, mieszkańcy lustra, zaczynały mścić się za zniszczenie ich siedziby. Przekonanie, że nieszczęścia będą trwały 7 lat, zawdzięczamy Rzymianom, którzy uważali, że tyle właśnie trzeba, aby ciało i dusza człowieka się odnowiły i przestał działać stary pech.
Źródło : wiadomosci24.pl
Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się by zagłosować.