Widmo mnicha z klasztoru Karmelitów Bosych z Zagórza
Z dziejami klasztoru wiąże się mnóstwo „niesamowitych opowieści”.
Zastraszacze
Ruiny obronnego kościoła i klasztoru Karmelitów Bosych w Zagórzu - widok z przodu i z tyłu
Z dziejami klasztoru wiąże się mnóstwo „niesamowitych opowieści”. Najwięcej z nich dotyczy tajemniczych okoliczności zagłady klasztoru w 1822 roku. Na ich podstawie trudno dziś dociec, kto podpalił klasztor i jaka była prawda. Niemniej ich poznanie zwielokrotnia efekt „niesamowitości” odczuwany podczas spaceru pośród zagórskich ruin.
"(…) Dzień ten najnieszczęśliwszy z nieszczęśliwych – 16 czerwiec Anno Domini 1822, godzina 2 z południa – podobało się Bogu, aby ogień strawił klasztor i dom rekolekcyjny (…)." Taki zapis czytać możemy w metrykalnej księdze kościoła. Zanotował go któryś z ocalałych z pożogi mnichów. Takie nieszczęście. Któż mógł to uczynić?
Ruiny klasztoru Karmelitów Bosych - widok wnętrza
W legendach i ustnych przekazach można znaleźć jeszcze jedną wersję zagłady klasztoru. Według niej sprawcą pożaru był, dawny żołnierz napoleoński, a ówczesny przeor klasztoru Grzegorz Nieczuja. Bolał on bardzo nad rozwiązłością obyczajów panującą za murami klasztoru. Zakonnicy miast modlitwie i sprawom patriotycznym oddawali się rozlicznym ucztom i towarzyszącym im uciechom. Nie mogąc w inny sposób zmienić losów klasztoru zdesperowany rzucił zapaloną pochodnię do klasztornego spichrza samemu ginąc w płomieniach.
Od tamtego czasu w okolicach obecnych ruin i klasztornego wzgórza nieraz widywano zakapturzoną, widmową postać karmelickiego mnicha. Czy jest to jeden z braci, którego pogrzebały złowieszcze płomienie, a może sam przeor Nieczuja, na zawsze uwięziony w ukochanych klasztornych murach.
Tak spotkanie z nim opisują w swojej fenomenalnej książce „Duchy polskie” Bogna Wiernichowska oraz Maciej Kozłowski:
"Było to w czerwcu 1973 roku, późnym popołudniem. Pan Paweł stał na dziedzińcu, zwrócony twarzą w kierunku kościoła. Naraz zauważył, że z kościelnych lochów wyszedł zakonnik w kapturze narzuconym na głowę i ciemnym habicie. Choć był odeń oddalony ledwie o kilkadziesiąt kroków, a dzień był pogodny, widział go jakby za mgłą.
Postać skierowała się w kierunku wejścia do kościoła i zniknęła za ruinami barokowego portalu. Nasz rozmówca twierdzi, że obserwując zjawę był raczej zdziwiony i zaskoczony niż przestraszony. Gdy nadszedł jego przyjaciel weszli obaj do kościoła – nie było tam nikogo."
Podobno duch Nieczui przybiera czasem postać białego bociana
"Duchy polskie" to nie jedyna pozycja literacka, w której wystąpił zagórski karmel. Spotykamy się z nim także na kartach powieści "Grób Nieczui" Zygmunta Kaczkowskiego. Pomimo, że sama powieść to według słów pisarza "curriculum vitae ostatniego kontuszowego szlachcica, historia jego i jego sąsiadów" jej akcja rozgrywa się w murach zagórskiej warowni. Właśnie od tytułu tej powieści tutejsze ruiny nazywano nieraz Grobem Nieczui. Nazwa ta także nam szczególnie przypadła do gustu: zważywszy legendy, zważywszy duchy…
W 2000 r. zespół klasztorny przeszedł na własność gminy. Obecnie, prowadzone są prace renowacyjne i zabezpieczające ten unikalny w skali kraju zabytek.
Źródło: polskiekrajobrazy.pl
Część Artykuł:
Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się by zagłosować.