Z czym kojarzy się u nas 1 listopada? Większość zapewne bez namysłu odpowie: ze Świętem Zmarłych. A przecież takiego święta w kalendarzu nie ma. 1 listopada mamy Dzień Wszystkich Świętych i zaraz po nim Dzień Zaduszny.
Zastraszacze
Dzień duchów

Sens różnych świąt nie zawsze jest dla nas oczywisty. Czy na pewno pamiętamy, po co chodzimy w listopadzie na groby?
Z czym kojarzy się u nas 1 listopada? Większość zapewne bez namysłu odpowie: ze Świętem Zmarłych. A przecież takiego święta w kalendarzu nie ma. 1 listopada mamy Dzień Wszystkich Świętych i zaraz po nim Dzień Zaduszny. Określenie „Święto Zmarłych” pojawiło się w PRL-u jako próba zlaicyzowania przez komunistyczne władze obchodów kościelnego święta. Ciekawe jednak, że świetnie się u nas przyjęło. Padło na podatny grunt, bo może gdzieś w pamięci mamy jeszcze, że jest to okazja nie tylko, aby powspominać bliskich, którzy odeszli, i się za nich pomodlić, ale także – aby się z nimi spotkać.
Wódka dla zmarłych
Wiara, że w okolicach 1 listopada duchy zmarłych wracają na ziemię, jest prastara; pamięta czasy sprzed przyjęcia chrześcijaństwa. Kościelne obchody Dnia Zadusznego zapoczątkował w roku 998 św. Odilon, opat z Cluny, po to tylko, aby ustanowić przeciwwagę dla silnego pogańskiego kultu zmarłych. Skoro nie dało się tego kultu zwalczyć, Kościół postanowił go wchłonąć. Jednak pomimo nadania mu chrześcijańskiego sznytu, do dziś w listopadowym święcie znaleźć można pogańskiego ducha. Popatrzmy, co się wtedy dzieje przy grobach Cyganów. Wcale nie jest tam smutno. Pije się wódkę, czasem słychać muzykę. Cyganie przynoszą swoim zmarłym papierosy, grają ich ulubione melodie. Czasem też jedzą na mogiłach. Są święcie przekonani, że obowiązkiem żywych jest zaspokoić potrzeby umarłych – nakarmić ich, napoić, pomóc im osiągnąć spokój w zaświatach. Ale robią to nie tylko z pięknych pobudek. Oni się też po prostu duchów boją. Wierzą, że mogą być złośliwe, i choćby tylko z tego względu nigdy, ale to przenigdy, nie mówią o zmarłych źle – wspominając najgorszego wroga, który odszedł z tego świata, każdy Cygan powie: „niech mu ziemia lekką będzie”. Za każdym razem, pijąc wódkę, uleje też kilka kropel „dla zmarłych”.
Jak obudzić nieboszczyka
Teraz już są to dla nas odległe sprawy, ale kiedyś – a na wsi to jeszcze całkiem niedawno – wierzono, że wobec tych, którzy odeszli, żywi mają wiele powinności. Nie wystarczyło urządzić pogrzeb. Trzeba było wspominać zmarłych, modlić się za ich dusze, i nie wolno było odmówić spełnienia żadnej ich prośby, jeśli o coś prosili, na przykład we śnie. W ludowej tradycji było też obchodzenie dziadów. Słowianie wierzyli, że na początku listopada dusze zmarłych wracają na chwilę na ziemię i należy je wtedy dobrze ugościć, najlepiej miodem, kaszą i jajkami. Tradycja ta wciąż jeszcze jest żywa we wschodniej Polsce, ale przede wszystkim za naszą wschodnią granicą, na Polesiu. Kiedy my palimy światła na grobach, aby uczcić pamięć bliskich, Poleszucy robią to, aby ich „obudzić”. Zapala się trzy świece, modli, a zaraz potem rozlewa wódkę na mogile. Rozlewa i – nie ma co ukrywać – polewa każdy, kto przychodzi „budzić nieboszczyka”. No i oczywiście stawia się na grobie jedzenie. Dziady są okazją, aby opowiedzieć duchom ojców o domowych problemach. Ludzie oczekują od nich rad i wskazówek i wierzą, że w odpowiedzi zmarli wyślą im jakieś znaki.
Oszukiwanie złych duchów
O tym, jak silny był kiedyś kult przodków, świadczą zwyczaje panujące chyba we wszystkich zakątkach świata. Uczty dla duchów bliskich zmarłych urządza się też za oceanem. W Meksyku np. Dzień (a właściwie dni) Wszystkich Świętych jest radosną okazją, aby pobyć z tymi, którzy odeszli. Sprząta się wtedy w domu, a na stole ustawia to, co zmarli lubili. Pierwszego wieczora przybywają dusze dzieci i dla nich są przeznaczone słodycze. Drugiego dnia wita się dusze dorosłych. Dostają owoce, chleb umarłych, napoje gazowane i kurczaka bądź indyka w pikantnym sosie czekoladowym. Dla duchów ustawia się też ołtarzyki. Trzeciego dnia wszyscy idą na cmentarze, które toną wtedy w kwiatach. Ze zmarłymi rozmawia się na głos, śpiewa się im ich ulubione piosenki i pali się im świece, aby ogień oświetlał im drogę powrotną w zaświaty. Pogańskiego ducha widać też w obchodzonym 31 października święcie halloween. Niezwykle popularne w Ameryce, robi teraz furorę na całym świecie. Zaczyna być też obchodzone w Polsce. Niewielu wprawdzie pamięta, o co w nim chodzi, ale wystarczy, że kojarzy się ze świetną zabawą. Ludzie przebierają się wtedy za kościotrupy, wampiry, upiory czy duchy. W oknach widać podświetlone dynie, a dzieci chodzą od domu do domu i pytają: „trick or treat?”, czyli poczęstunek czy straszymy? Za całą tą zabawą stoi ponad dwa tysiące lat tradycji i prastare wierzenia Celtów. A wierzyli oni, że jesienią wracają na ziemię duchy zmarłych i że te złośliwe mogą opętywać ludzi. Można je jednak w prosty sposób oszukać, a mianowicie – udając trupa. Stąd właśnie wzięły się makabryczne kostiumy. Żywych w tym czasie mają udawać podświetlone od środka, wydłubane dynie z powycinanymi otworami na oczy i usta. Duchy, widząc wokół same „trupy”, mogą co najwyżej wcielić się w dynię. Jak widać, choć pogańskie czasy dawno minęły, to jednak pogańskie zwyczaje przetrwały do dziś, a Wszystkich Świętych jest tego najlepszym przykładem.
Artykuł: Ewa Nowakowska, Kaja Cudak
Źródło: gwiazdy.com.pl
pietras1987 25.07.2025 22:23
224 wyświetleń
3 komentarzy
0 ocena
Drukuj
Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się by zagłosować.