Zjeść wroga - Kanibalizm
W wielu kulturach pełen tajemnic, symbolizmu i okryty lękiem kanibalizm nadal pozostaje jednym z ostatnich tabu.
Zastraszacze
W wielu kulturach pełen tajemnic, symbolizmu i okryty lękiem kanibalizm nadal pozostaje jednym z ostatnich tabu.
KANIBALIZM jest dość powszechny w świecie zwierząt, gdyż zwiększa szansę przeżycia w warunkach, kiedy brakuje pokarmu. To dziwne zjawisko nie wzbudza tylu kontrowersji, co kanibalizm Homo sapiens zwany antropofagią. Pierwsze wzmianki na jego temat pojawiły się po ekspedycji Krzysztofa Kolumba do Indii Wschodnich. Być może członkowie tej wyprawy jako pierwsi Europejczycy byli świadkami spożywania przez indiańskie plemię Karaibów ludzkiego mięsa. Ponoć Kolumb, wraz ze swymi współtowarzyszami, błędnie nazywał wspomniane plemię Kanibami, co później przekształcano na canibales (po hiszpańsku - spragniony, okrutny). Nieco zmodyfikowane w języku angielskim słowo przyjęło się na tyle, że dziś konsumpcję ludzkiego ciała określa się mianem kanibalizmu.
Wydawać by się mogło, że ludożerstwo zdarzało się jedynie w odległych czasach, kulturach i miejscach, tymczasem istnieje do dziś. Skąd tak naprawdę pochodzi i jaka jest jego geneza, pozostaje wciąż niewyjaśnione. Przypuszcza się, że zjawisko to występowało już w głębokich pradziejach, o czym świadczą dowody archeologiczne z Europy i Ameryki. Być może kanibalizm narodził się ze względów religijnych, praktycznych (przetrwanie głodu) bądź z pragnienia zemsty na wrogach. Obecnie odnajdowane są dowody na praktyki kanibalistyczne zarówno na terenach Afryki, Azji, jak i Australii oraz Nowej Zelandii.
Endo, ekto, auto
Istnieje kilka rodzajów kanibalizmu. Mianem endokanibalizmu określa się przypadki konsumpcji członków tej samej grupy czy plemienia. Łączony jest on często z rytuałami pogrzebowymi. Członkowie preinkaskiego plemienia Wari, zamieszkującego do dziś zachodnią Brazylię, wierzyli, że konsumpcja zmarłego członka rodziny czy grupy sprawia, że jego duch na zawsze pozostaje wśród bliskich. Był to też najbardziej godny szacunku sposób postępowania ze zmarłymi. Pojęcie ektokanibalizmu oznacza spożywanie osobników niespokrewnionych, wywodzących się z innych grup. Ta postać kanibalizmu najczęściej jest wiązana z morderstwem i była używana do odstraszenia potencjalnych napastników.

Okrutne ilustracje z księgi Theodore'a de Bry "Americae tertia pars memorabile provinciae Brasiliae historiam contines" z 1562 roku były dla Europejczyków pierwszym spotkaniem z kanibalami.
Wyodrębniono również autokanibalizm, czyli samokonsumpcję. Zjawisko makabryczne i budzące odrazę, polegające na żywieniu się własnym ciałem, począwszy od obgryzania paznokci, a skończywszy na konsumpcji własnych członków.
Inna klasyfikacja przyjmuje za podstawę motywy kanibalizmu. Może być on na przykład dramatyczną koniecznością, jaka dosięga człowieka w ekstremalnych warunkach głodowych (kanibalizm surwiwalowy) albo wynikać z przeróżnych wierzeń (kanibalizm rytualny). Ten ostatni jest związany albo bezpośrednio z pogrzebem, albo też ze specjalnym obrzędem składania ciała w ofierze bogom. Ludzkie mięso spożywali przede wszystkim kapłani lub wojownicy plemienia. Dzięki temu zjednywano sobie bóstwo, co pozwalało zachować równowagę między światem a kosmosem, a także przejmowano pewne cechy osobowości zmarłego.
Mięsożerni bogowie
Krwawe rytuały, podczas których wyrywano ludziom serca, pojawiają się u Azteków. Krew ludzka była przelewana podczas niemalże każdego święta. Ofiary wybierano spośród wszystkich członków społeczności, zabijano je, a mięso konsumowano. Takie zachowanie było wynikiem wiary, że bóstwa są okrutne i krwiożercze. Początkowo w ofierze składano jedynie owoce i kwiaty, ale od dnia - jak podają święte sagi Azteków - kiedy Słońce stanęło w biegu i przez trzy dni było niewidoczne, tocząc walkę na śmierć i życie, aby powrócić na niebo, sytuacja uległa zmianie. Tacy bogowie jak Tlaloc (bóg deszczu), Huitzilopochtli (bóg wojny i słońca), Mictlantecuhtli (bóg śmierci) zapragnęli krwi ludzkiej. Dawni mieszkańcy Meksyku byli przekonani, że w momencie, gdy przestaną karmić bogów ludzką krwią -„esencją życia" - świat ulegnie zagładzie. Ponadto spożycie ludzkiego mięsa i krwi wzmacniało siły witalne i przysparzało mocy bogom.

U Azteków i innych ludów Mezoameryki krwawe ofiary z ludzi były bardzo częste. Nierzadko po akcie wyrwania serca ofierze, fragmenty jej ciała były zjadane przez członków wspólnoty
.
Co roku na ołtarzu ginęły tysiące osób. Byli to głównie jeńcy, schwytani do niewoli w trakcie toczonych nieustannie wojen. Człowieka wyznaczonego na ofiarę ozdabiano i prowadzono w procesji do świątyni. Tam czterech kapłanów umieszczało go na kamieniu ofiarnym, a piąty rozcinał mu obsydianowym nożem pierś i wydobywał bijące jeszcze serce. Ciało strącano ze schodów piramidy w dół, by u jej podstawy poćwiartować i kawałki rozdzielić wśród obecnych. Dla Azteków oddanie życia na ołtarzu było zaszczytem, gdyż tylko dusze takich ludzi mogły wejść do raju.
Nieco inny był los jeńców o sławie wielkich wojowników. Musieli oni walczyć z azteckimi wojownikami, których zadaniem było nacinanie skóry przeciwnika zaostrzonymi maczugami tak, aby upuścić mu jak najwięcej krwi. Kiedy żywcem krajany człowiek osłabł, kładziono go na kamiennym ołtarzu, wydobywano jego serce i palono je w specjalnej kamiennej misie (tzw. orlim naczyniu). Ciało po odcięciu głowy i misa z krwią trafiały do właściciela jeńca, który krwią naznaczał kamienne wizerunki bóstw, obdzierał ciało zamordowanego ze skóry i się w nią przyodziewał. Potem z rodziną i przyjaciółmi spożywał poćwiartowane ciało jeńca.

Plemię Fore zamieszkujące Góry Wschodnie Papui- Nowej Gwinei praktykowało kanibalizm rytualny do lat 50 XX wieku.
Menu ludożerców
Ludożerstwo praktykowali również Indianie Anasazi. Na stanowiskach w Arizonie, Nowym Meksyku i Kolorado odnaleziono liczne połamane i nadpalone szczątki ludzkie z widocznymi śladami opiekania. Anasazi chowali swoich zmarłych w obrządku szkieletowym, z bogatym wyposażeniem grobu w ceramikę, broń i różne ozdoby. Dlaczego więc niektórych osobników zjadano? Równie dobrze mogło to wynikać z wierzeń, głodu, a może po prostu był to sposób na urozmaicenie diety.
Społeczeństw, u których występował kanibalizm, jest wiele w różnych rejonach świata. Zjawiska ludożerstwa były obserwowane u Maorysów, którzy żywili się mięsem swoich wrogów, u przodków dzisiejszych mieszkańców Wysp Wielkanocnych, których nazywano kai-tangata, co oznacza „jedzący ludzi", a także pośród takich plemion, jak Barbara (lud afrykański z grupy Mande), Bataków zamieszkujących tereny północno-zachodniej Sumatry, czy plemienia Fore z obszarów Nowej Gwinei.
U tych ostatnich odkryto związek kanibalizmu z pojawieniem się choroby kuru, popularnie zwanej „śmiejącą się śmiercią", a tak naprawdę przenoszonej przez priony, przyczyniające się do encefalopatii gąbczastej. Kiedy umierał członek plemienia Fore, ćwiartowano jego ciało, kawałki jego mięsa owijano w liście bambusowe lub wkładano do bambusowych tyk, a następnie podpiekano je w ognisku i zjadano. W obrzędzie brała udział tylko rodzina zmarłego, wierzono, że w ten sposób na zawsze pozostanie z najbliższymi.
Czym innym jest kanibalizm rozpatrywany w aspekcie inicjacji plemiennych, jak u plemienia Leopardów z Sierra Leone. Jego członkowie podczas obrzędów przejścia zabijali ofiarę, której ciało spożywali nowicjusze. Młodzieńcy udawali się potem do puszczy, gdzie przez noc udawali dzikie zwierzęta, a o poranku urządzali łowy na młodą dziewczynę. Upolowanej podrzynano gardło ceremonialnym nożem, a jej poćwiartowane ciało zjadali członkowie całego plemienia. Skóra oraz tłuszcz z nerek służyły jako materiał do sporządzenia podobizny ofiary, którą wręczano jej rodzicom. Cały obrzęd miał charakter szamańsko-magiczny, wierzono bowiem, że przelana krew jednej osoby przysłuży się całemu plemieniu.
Obgryzione kości
Kanibalizmem zajmują się naukowcy z pograniczna różnych dziedzin nauki. Zagadnienie ma aspekt antropologiczno-archeologiczny, ale również etyczny i psychologiczny, a wszelkie doniesienia naukowe, szczególnie nowe znaleziska osteologiczne, budzą wiele kontrowersji i wątpliwości. Bardzo trudno jest bowiem ocenić, czy odnalezione kości poddano praktykom kanibalistycznym. Zadanie utrudnia mnogość sposobów postępowania z ciałami zmarłych. Zwłoki były grzebane, palone, wkładane do pni drzew czy też pozostawiane na pastwę padlinożercom. Kości z kolei były wyjmowane z grobów, myte, malowane, osobno grzebane czy rozrzucane. Jeśli to wszystko weźmie się pod uwagę, trudno jest odróżnić kanibalizm od zwyczajnych obrzędów grzebalnych.
Szczątki ludzkie muszą nosić wyraźne ślady, aby móc mówić o ludożerstwie. Zazwyczaj na kościach pozostają widoczne zarysowania i inne specyficzne uszkodzenia będące wynikiem nacięć ostrymi narzędziami. Istotna jest również powtarzalność występowania takich uszkodzeń w różnych partiach szkieletu. Wiadomo, że najcenniejszymi pod względem odżywczym są szpik kostny oraz mózg, a dostanie się do nich wymagało rozłupania zewnętrznej tkanki kostnej. W tym celu stosowano narzędzia miażdżące, które pozostawiały na kościach wyraźne ślady. Odnalezienie ich na szczątkach ludzkich pozwala wysnuć przypuszczenia o kanibalizmie, choć zawsze pozostaje wątpliwość, gdyż bardzo podobne uszkodzenia mogły powstać na skutek uderzeń różnymi rodzajami broni.
Mimo tych wątpliwości wiele kości z różnych rejonów świata zinterpretowano jako pozostałości po ucztach ludożerców. Te najwcześniejsze dowody pochodzą z paleolitu. I tutaj pojawia się niezwykle intrygująca kwestia -czy neandertalczycy praktykowali kanibalizm? Niektóre przypuszczenia, jak choćby szkielet ze stanowiska Monte Circeo we Włoszech, okazały się niesłuszne. Pierwotnie sugerowano, że uszkodzona podstawa czaszki (otoczonej w dodatku kamiennym kręgiem) to rezultat kanibalizmu. Dokładniejsze badania wykazały jednak, że uszkodzenie powstało na skutek ataku hien, a ułożenie kamieni było czysto przypadkowe.
Inaczej sprawa wygląda na stanowisku w Krapinie (Chorwacja). Dragutin Gorjanović-Kramberger (chorwacki badacz, żyjący w latach 1856-1936) odkrył tam potrzaskane, ponacinane i porozrzucane resztki ponad 20 osobników. Nacięcia mogły świadczyć o próbie dostania się do szpiku kostnego. Niektórzy naukowcy twierdzą, że ślady te to dowód na kanibalizm, inni z kolei tłumaczą je jako wynik uszkodzenia przez odłamujący się strop jaskini bądź ingerencji zwierząt. Odwoływano się także do skomplikowanych rytuałów pogrzebowych. Najnowsze badania szczątków z jaskini w Krapinie (zwanej jaskinią ludożerców), a także innej chorwackiej jaskini Vindija, zdają się wskazywać na kanibalizm. Bez odpowiedzi pozostaje pytanie o to, jaką miał on u neandertalczyków formę, czyli czy był rytualny czy też praktykowany z pobudek czysto kulinarnych.
***
Kanibalizm zadziwia, tworzy mistycyzm, przeraża, budzi niesmak i odrazę. Czy można go traktować jako element naszej kultury, część naszego dziedzictwa kulturowego?
Źródło: Wiedza i życie
Artykuł:
Małgorzata Kępa

Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się by zagłosować.