Druidzi
Czytając historyków, archeologów czy laików zafascynowanych kulturą celtycką, natkniemy się na różne opinie i wizje dotyczące druidów Czytając historyków, archeologów czy laików zafascynowanych kulturą celtycką, natkniemy się na różne opinie i wizje dotyczące druidów. Dowiemy się zarówno o kapłanach, oddających się okrutnym praktykom - rytualnemu kanibalizmowi czy paleniu ludzi żywcem w „wiklinowym człowieku", jak i o łagodnych filozofach, wyjaśniających związek człowieka z naturą. W dodatku, choć celtyccy druidzi stanowią pieśń przeszłości, okazuje się, że nie przebrzmiała ona tak do końca. Legendy o owych mędrcach na tyle zapłodniły wyobraźnię osób urodzonych grubo ponad tysiąc lat później, że zapragnęły one zaśpiewać ją na nowo, do własnej melodii. W XVIII, XIX i na początku XX wieku powstały rozmaite grupy „druidów", by jak grzyby po deszczu rozplenić się w erze New Age. Co więcej, neodruidyzm pełni ważną rolę we współczesnych ruchach neopogańskich. Grupa druidów - Knight, Charles: „Old England: A Pictorial Museum" (1845) Komuprzysługuje tytuł druida Z samej analizy nazwy można wnioskować, że starożytni celtyccy druidzi cieszyli się szacunkiem ze względu na wiedzę, której nie zdobywało się łatwo. Badacze dowodzą, iż edukacja druidów trwała od dwunastu do dwudziestu lat. Działo się tak między innymi z powodu olbrzymiej ilości materiału do zapamiętania, albowiem druidzi galijscy ściśle przestrzegali reguły niepowierzania wiedzy pismu. Brytyjscy i irlandzcy - wziąwszy pod uwagę wzmianki o niezwykłych bibliotekach filidów (księgach spisywanych ogamem na specjalnych kijach) oraz ogamiczne inskrypcje na grobach i w świętych miejscach - przestrzegali jej mniej rygorystycznie, choć również przywiązywali ogromną wagę do treningu pamięci i ochrony cennych informacji przed wzrokiem niepowołanych. Juliusz Cezar w swych pamiętnikach sugerował, iż chodziło po prostu o to, by wiedza nie przedostała się do ludu, gdyż wtedy druidzi straciliby swą władzę (jednak trudno spodziewać się innej opinii po człowieku, któryż przyczyn politycznych lansował pogląd, jakoby wśród „dzikich i niecywilizowanych" Celtów jedynie druidzi i wojownicy posiadali jakiekolwiek prawa, reszta zaś to stłamszona masa, przypominająca niewolników). Niewiele znamy szczegółów na temat struktury społeczeństw celtyckich w Galii, Brytanii, Irlandii, Walii i Szkocji, lecz z owych elementów układa się raczej obraz Kim byli i czym się zajmowali druidzi Z wielu źródeł, zarówno starożytnych, jak i nowożytnych, dowiadujemy się o ogromnej liczbie funkcji oraz zadań spełnianych przez druidów - zarówno sakralnych, jak i świeckich. Druidzi byli nie tylko kapłanami i wróżami, lecz także poetami, lekarzami i prawnikami. Ich działania miały charakter na poły magiczny bądź nacechowany kontaktem z bogami i boginiami. Byli ludźmi „znającymi bogów". Znali także kalendarz i pismo ogam (bądź ogham), a więc nie zasługiwali na miano barbarzyńców (oznaczające m.in. ludy niepiśmienne), którym chętnie obdarzali ich Rzymianie. Druidzi mieli szeroką wiedzę z zakresu astronomii, medycyny i otaczającej Celtów przyrody. W ich gestii leżała edukacja, dyplomacja (pokojowe rokowania), a także sądownictwo (m.in. rozstrzyganie sporów). Juliusz Cezar twierdził, iż nauczali przede wszystkim o nieśmiertelności duszy i reinkarnacji, co miało w bitnych Celtach wyplenić strach przed śmiercią. Pomponiusz Mela podawał, że wpajali cnoty moralne, zasady nieczynienia zła i miłość do bogów, a zatem według rzymskich obserwatorów koncentrowali się na problemach teologicznych i etycznych. Skąd przywędrował druidyzm Pierwsza migracja Celtów rozpoczęła się prawdopodobnie z terenów wokół górnych dopływów Dunaju, Renu i Rodanu. Z biegiem czasu celtyckie plemiona rozprzestrzeniły się niemal na całą Europę. O tym, że pomimo wielu różnic stanowiły faktycznie jedną wspólnotę cywilizacyjną o silnym poczuciu jedności, świadczą podobieństwa językowe i w prawodawstwie, te same święta oraz... instytucja druidów, działająca w całym celtyckim świecie i stojąca na straży tradycji. Co do starożytnych, także nie byli zgodni w tej kwestii. Pliniusz dowodził, że druidyzm zrodził się w Galii, skąd zawędrował do Brytanii, natomiast Cezar lansował pogląd, że powstał on w Brytanii, by następnie przeniknąć do Galii. Uważa się również, że odpowiadała ona pozycją indyjskim braminom (stojącym ponad kszatrija - kastą w pewnym sensie rycerską) lub magom w Persji. W Irlandii, pośród druidów był ustabilizowany podział na druidów, filidów (irl. filid, I. mnoga od fili, co odpowiada pojęciu „vates") i bardów. Dość ciekawych informacji dostarcza Timagenes (w jakoby zaginionym tekście, relacjonowanym przez Ammiana Marcellina, więc nie wiadomo, czy można tym rewelacjom ufać). Otóż druidzi mieliby tworzyć „jedność braterską" według zasad pitagorejskich... Jawi się tu obraz zrzeszenia zbliżonego do szkół pitagorejskich bądź chrześcijańskiej wspólnoty klasztornej. Z innych tekstów wiadomo jednak, że druidzi wchodzili w związki małżeńskie, brali czynny udział w życiu społecznym plemienia i w wojnach z jego wrogami. Byli zatem zorganizowani w sekretne stowarzyszenia, niewymagające stałego wspólnego zamieszkiwania, które wywodzą się z „męskich klubów" społeczeństw pierwotnych. Kobiety I tu dochodzimy do kwestii często z tajemniczych względów pomijanej przez badaczy druidyzmu. Otóż badacze owi mówią tylko o mężczyznach, gdy tymczasem zarówno z legend, jak i niektórych zapisów historycznych jasno wynika, że w gronie druidów znajdowały się... kobiety, osiągające najwyższe wtajemniczenia i piastujące urządy arcydruidek. Wciąż jednak natykamy się na historyków zaprzeczających elementarnej logice i twierdzących, że rozwody w społeczeństwie celtyckim (podkreślam: z powództwa obu płci) stanowią dowód na zdecydowanie niższą pozycję kobiety, albo że brak jakichkolwiek śladów matrylinearności i matriarchatu w legendach oraz archeologicznej spuściźnie pozostawionej przez różne plemiona starożytnych Celtów... Cóż, ignorowane bywa wszystko, co nie pasuje do wygodnego, patriarchalnego obrazu. Druidki W przeciwieństwie do niewiast z innych ówczesnych krajów, kobiety celtyckie posiadały prawa majątkowe i społeczne. U rozmaitych plemion widać różnice w pozycji kobiety, np. w Galii (w czasach powstawania relacji historycznych, z których obecnie korzystamy) niezbyt często oficjalnie sprawowały władzę, w przeciwieństwie do terenów Irlandii i Wysp Brytyjskich, lecz i tak cieszyły się majątkiem, poważaniem i swobodą seksualną. Niuanse związane z pozycją kobiet widać też w systemie wierzeń (czyli rola bogiń). Różnice między wierzeniami zachodniogalijskich a wschodnich plemion celtyckich są nader wyraźne. Pomimo tego, że idea Wielkiej Matki zaczęła być wypierana przez ideę Ojca Bogów, że następował stopniowy zanik kobiet w kaście wojowników, długo utrzymywały one status osoby równie godnej, co mężczyzna. Kres porównywalnej pozycji obu płci położył Kościół, paradoksalnie przynajmniej częściowo w dobrej wierze, chociaż inna interpretacja - krytykująca rosnącą mizoginię Kościoła wobec kobiet - głosi, iż chodziło głównie o pozbawienie ich atrybutów władzy i autorytetu. Chodzi tu o Synod w Birr w 697 r. n.e. ustanawiający tzw. „Prawo niewinnych", zakazujące krzywdzenia ludzi bezbronnych. Miało chronić w przypadku wojny starszych, kobiety, dzieci i duchownych, uwalniało kobiety od konieczności udziału w bitwach, a w praktyce zakazywało im pełnienia funkcji wojskowych jako osobom z (nowej) definicji „bezbronnym"... A weźmy pod uwagę, że rzemiosło wojenne było szczególnie cenione przez Celtów. Śmiertelny cios w pozycję kobiet nastąpił też, gdy Kościół Celtycki zastąpiony został Kościołem Rzymskokatolickim (w pierwszych wiekach chrześcijaństwa na Wyspach Brytyjskich kobiety odprawiały msze święte i cieszyły się statusem kapłanek nowej religii, zajmując stanowiska we władzach kościelnych). Obrzędy i magia starożytnych druidów Wiemy, iż to, co naprawdę ważne, a zwłaszcza święta (szczególnie Imbolc, Beltaine, Samhain, Lughnasad), obrzędy i składanie bóstwom ofiar, nie mogło obyć się bez udziału druidów. Stanowili także nieodzowny element bardziej „świeckiego" życia publicznego. Cezar pisze na przykład, że raz w roku druidzi gromadzili się w świętym miejscu na terytorium plemienia Carnutów, gdzie też przybywali wszyscy, którzy pragnęli wstąpić w szranki turnieju dysputy i argumentacji. Strabon zaś poświadcza, że w świętym miejscu zwanym „drunemeton", czyli „święta dąbrowa", raz w roku u Galarów w Azji Mniejszej, zbierało się dwunastu tetrarchów i trzystu innych ludzi, aby sądzić zabójców. Diodor Sycylijski mówi za to o wróżeniu z wnętrzności ofiar. Ofiarę wskazywali i zabijali vates, ale druidzi zawsze byli przy tym obecni, ponieważ miano wierzyć, że ofiara zostanie przyjęta jedynie wtedy, gdy do bogów zwrócą się ci, którzy ich „znają". (Z punktu widzenia Eblisa druidzi i vates to i tak jedno). Strabon opowiada o dzikich kapłankach wróżących z trzewi jeńców. O podobnych ofiarach i roli druidów wspomina Tacyt. Biorąc pod uwagę przekonanie zarówno autorów starożytnych, jak i współczesnego naukowca Petera Berresforda Ellisa odnośnie swoistego powinowactwa druidów i filidów jako członków jednej druidycznej kasty, tym bardziej interesujące są informacje na temat różnic pomiędzy owymi grupami i konfliktu ich interesów. Wspomniany konflikt przyczynił się do kresu wspaniałej epoki w dziejach celtyckiego świata, który zgotował triumf chrześcijaństwa. Oczywiście zaowocowało to narodzinami nowej, w wielu aspektach równie wspaniałej ery, żal jednak zaprzepaszczonej wiedzy druidów i dawnej pozycji kobiety, którą spotkała nieuchronna degradacja. Wróżbici i magowie Przyjrzyjmy się zatem bliżej stronie zwanej filidami, a w Irlandii także fathi (od faith - „prorok"), albowiem jedną z ważniejszych ich funkcji było wróżenie. Tu warto nadmienić, iż rozróżniano trzy sposoby wróżenia, które należały do obowiązkowych umiejętności filida: imbas forosna - wróżenie z zaklinaniem własnych rąk lub po wezwaniu bogów przed zaśnięciem (wróżbę ową poprzedzało gryzienie mięsa wieprza, psa lub kota); Druidzi a filidowie Opis ów nieuchronnie generuje pytanie: czym, u licha, tak naprawdę różnili się jedni od drugich? Gąssowski pisze, że w najpóźniejszej fazie druidy-zmu iryjskiego zaobserwować da się pewne nowe rysy, które dotyczą wewnętrznej struktury stanu kapłańskiego. Początkowo ciężko dopatrywać się istotnej różnicy w funkcjach, umiejętnościach i społecznym znaczeniu filidów i druidów, jednakże w Za filida uchodziło się dopiero po zdobyciu czwartego stopnia, a tym samym prawa do noszenia magicznej różdżki - craeb-cuil - czyli gałązki z dzwoneczkami, symbolizującej poezję, oraz gałązki drzewa wiedzy, a także specjalnego płaszcza honorowego, zwanego tugen. Ollamowi przysługiwał przywilej noszenia złotej craeb-cuil, anruth mógł nosić srebrną, pozostali filidowie od czwartego stopnia w hierar- chii - brązowe. Wzrost znaczenia filidów Można powiedzieć, że filidów interesowało zwiększanie swych wpływów w społeczeństwie kosztem jego religijnej odrębności, która dla ich nauk nie była taka znów istotna. Widząc w tym swoją szansę, w 432 r. n.e. poparli działalność misyjną św. Patryka (pozwalając mu uchodzić za jednego z nich i korzystać z przywilejów- m.in. nietykalności i swobodnego poruszania się, życia na koszt miejscowej ludności oraz głoszenia opowieści, czyli w tym wypadku ewangelii). W efekcie stali się nową rodzimą elitą celtyckiego społeczeństwa. Jak widać, istota konfliktu między druidami a filidami w czasach bezpośrednio poprzedzających przyjęcie chrześcijaństwa wynikała z różnic w ich społecznej roli i prestiżu. Filidowie górowali nad druidami wieloma umiejętnościami z zakresu prawa, pieśni i poezji. Przewyższali ich także jakością nauczania czy też zwartością i solidarnością swego bractwa. Druidzi, jako faktyczni kapłani i przywódcy duchowi, otoczeni nimbem wszechwładnej, nadnaturalnej mocy, przyćmiewali ich prestiż społeczny. Uchodzili za potężniejszych magów, dysponowali silniejszą pozycją u boku władców. Funkcjonowali jako ważni urzędnicy i doradcy dworscy jeszcze we wczesnośredniowiecznej Irlandii. W opowieści „Tain Bo Cualnge" czytamy, że u Ulatów działo się w ten sposób: zakaz dla Ulatów przemawiania przed swym królem, zakaz dla króla przemawiania przed swymi druidami (chodzi tu o królestwo Ulsteru). Dion Chryzostom pisze na temat druidów: bez nich nie godziło się królowi ani działać, ani decydować, także w efekcie to oni rozkazywali, a królowie tylko byli ich sługami i wykonawcami ich woli. Za moment ostatecznego zwycięstwa filidów można uznać rok 574 n.e., w którym to zyskali status zawodowych nauczycieli i ustawowe wynagrodzenie. Zgromadzenie Druimm Ceta powierzyło im organizowanie i prowadzenie szkół publicznych na terenie każdego królestwa plemiennego (tuath) i w każdej prowincji iryjskiej. Zanim jednak to nastąpiło, filidom dopomógł pakt ze św. Patrykiem. Legenda opowiada nam szczegóły tych wydarzeń. Kiedy św. Patryk przybył po raz pierwszy do stołecznej Tary, naczelny fili Irlandii (czyli ardollamh) Dubthach Maccu Lugair powstał przed nim w sali biesiadnej, złożył hołd i został ochrzczony. Podobnie jak o przymierzu z filidami istnieje przekaz o ustawicznych walkach, jakie św. Patryk prowadził z druidami. Były to próby sił magicznych, z których wychodził on zawsze cało. Święty, jako mag i czarodziej, w działaniu przeciw druidom i demonom okazywał się potężniejszy od nich, jak również... o wiele bardziej mściwy i okrutny. Koniec druidów? Uczeni, między innymi Nora Chadwick, skłonni są przypuszczać, iż tak właśnie ostatecznie kończy się historia druidów... Jednakże nie wszyscy się z tym poglądem zgadzają. Ellis i wielu innych wykazuje, że druidzi po prostu przystosowali się do nowych warunków i, choć ulegli zmianom, przetrwali, na co wskazują pewne szczegóły praw Brehon w dość późnym średniowieczu oraz, dużo później, instytucja specjalnie zorganizowanych, wędrownych nauczycieli, dbających o edukację Irlandczyków w czasach, gdy okupanci angielscy szczególnie zaostrzyli metody zmierzające do wynarodowienia podbitego narodu. Dziś na świecie funkcjonuje nowożytne bractwo filidów i zgromadzenia neodruidyczne, tworzące systemy łączące filozofię związku człowieka i natury z religią w sensie wiary w źródło życia, objawiające się w żeńskim i męskim aspekcie wszechświata w dynamicznej równowadze sił i natury. Grupy te czasami praktykują magię, do której mają zupełnie inny stosunek niż chrześcijanie, postrzegając ją jako sposób na uczestnictwo w owej dynamicznej równowadze sił, a nie działanie sprzeczne z wolą Boga. Nie ma nic złego w tego rodzaju wpływie na świat, gdyż samemu jest się jego cząstką i samo to w sposób naturalny przeznacza nas do odgrywania w nim roli na miarę naszych psychicznych i fizycznych możliwości. Współcześni druidzi nie udają, że są tacy sami, jak ich celtyccy sławni poprzednicy. Często nastawiają się na samopoznanie i rozwój wewnętrzny członków grupy poprzez wspólne celebrowanie świąt i rytuałów. Nie negują bynajmniej osiągnięć nauki, ale sądzą, iż świata nie da się poznać tylko za pomocą „szkiełka i oka". Do najbardziej znanych organizacji neodruidycznych należy Zakon Bardów, Owatów i Druidów (ang. skrót OBOD). Źródło: Czwarty wymiar Artykuł:
Zastraszacze
Jako pierwsi słowo druidae zanotowali Grecy (najstarsze znane doniesienie o druidach, wyszczególnionych z ogólnej masy Celtów, pochodzi z II w. p.n.e.). Wywodzi się ono z celtyckiego druid i z iryjskiego drui, drai bądź gaelickiego draoi, oznaczającego czarownika, lub od indoeuropejskiego słowa, które po grecku brzmi drys i znaczy „dąb", co wynika z pism Strabona i Pliniusza, twierdzących, iż nie ma nic bardziej świętego dla druidów niż jemioła i dąb, na którym ona rośnie. Jeszcze inni etymologowie wywodzą słowo druid od indoeuropejskiego vid, wid oraz uid („wiedzieć", „widzieć", „poznawać"), przy czym przedrostek „dru" miałby intensyfikować wyrażenie. Według tej interpretacji, pierwotna nazwa brzmiała dru-vid-es, czyli „najmądrzejsi", ewentualnie, jeśli doszukujemy się pokrewieństwa z dębami, dru-wid - „znawca dębów". Zatem słowo druid oznacza w przenośni „tego, którego wiedza jest wielka" lub „dokładną wiedzę". Zdaje się to sensownym wyjaśnieniem. Wprawdzie dąb i dębowe gaje pełnią ważną funkcję w celtyckich legendach i często są wzmiankowane w kontekście druidów - np. Dąb z Mughna, według „Księgi najazdów" najstarsze święte drzewo Irlandii - to jednak warto zaznaczyć, iż iryjscy druidzi, którzy przetrwali najdłużej w niezmienionej formie, darzyli estymą przede wszystkim jarzębinę i leszczynę. Spali na plecionkach z gałęzi jarzębiny, aby mieć prorocze wizje, zaś o wadze leszczyny świadczą legendy o dziewięciu leszczynach rosnących u źródła rzeki Boyne, których orzechy kryły wewnątrz ziarna wiedzy. Osławiona jemioła przywędrowała na tereny Irlandii dopiero około XVIII w. n.e.
Wielu autorów pisząc o druidach, skupiało się przede wszystkim na filozoficznym i kosmologicznym wydźwięku ich nauk, traktując ich głównie jako filozofów, a nie kapłanów. Inni, np. Gąssowski, uważają, iż byli przede wszystkim kapłanami, lecz zorganizowali się na sposób, który w niczym nie przypominał organizacji rzymskiego czy greckiego kapłaństwa, natomiast kojarzył się z greckimi szkołami filozoficznymi (nauczyciel otoczony uczniami, edukujący w formie zagadek bądź dyskusji, mający wielki wpływ na życie publiczne). W tekstach iryjskich spotykamy się często z określeniem druidecht - „wiedza druidów", którą owi przekazują młodym. Słowo to zaczęło z czasem oznaczać „czary", „magię" lub „nekromancję", natomiast walijskie derwydd oznaczało „proroka", „wróżbitę", co wskazuje na zmiany w postrzeganiu, do których przyczyniło się niewątpliwie chrześcijaństwo.
Tak czy inaczej, starożytni Celtowie oraz ich potomkowie byli przekonani o magicznej czy wręcz boskiej potędze druidów (w podaniach druidzi wielokrotnie ingerują w boskie plany sprytem i magią). Choć w zasadzie druidzi doradzali królom i wodzom, niektórzy zasłynęli jako samodzielni władcy lub wojownicy. Czy było coś, czym się nie zajmowali? Chyba jedynie tak banalnymi kwestiami, jak wypas bydła i praca na roli. Jeśli jednak - jak twierdzą badacze - tworzyli wspólnoty podobne do klasztornych, musieli zadbać także o sprawy przyziemne.
Badacze uznali druidyzm za instytucję indoeuropejską i specyficznie celtycką. Potwierdza to rozprzestrzenianie się druidyzmu wszędzie tam, gdzie tylko dotarli Celtowie, z azjatycką Galacją włącznie. Zwracają uwagę liczne wspólne cechy druidyzmu z innymi formami kapłaństwa u ludów indoeuropejskich, wykluczające jego przedindoeuropejską genezę, choć oczywiście nie należy zakładać, że był on absolutnie odporny na wpływy sąsiadów bądź najeźdźców. Istnieją jednak inne (zwykle wcześniejsze) opinie, a mianowicie: że druidyzm istniał w Brytanii przed migracją celtycką, następnie został zasymilowany przez Celtów i około 200 roku p.n.e. przeniesiony do Galii, że była to forma kapłaństwa przedindoeuropejskiego rozwinięta od Bałtyku po Gibraltar oraz że druidyzm stanowił przedin-doeuropejską spuściznę na Wyspach Brytyjskich, w przeciwieństwie do rdzennego celtyckiego stanu kapłańskiego, czyli iryjskich filidów.
Jakkolwiek by było, donoszono o kaście kapłańskiej obecnej we wszystkich plemionach, szczepach i klanach, na którą składały się trzy grupy: bardowie, wieszczowie i druidzi. Według Strabona („Geografia"): Bardowie to śpiewacy i poeci; wieszczowie to wykonawcy obrzędu ofiarnego i badacze przyrody; druidzi zaś oprócz wiedzy o przyrodzie studiują jeszcze filozofię moralną. Uważa się ich za najsprawiedliwszych z ludzi i dlatego powierza się im rozstrzyganie spraw dotyczących innych osób albo spraw publicznych; w dawnych czasach sprawowali arbitraż w czasie wojny i nieraz doprowadzali do pojednania przeciwników już mających się rozwinąć w szyk bojowy; w większości przypadków powierzano im też decyzję w sprawach o morderstwo... Ludzie ci, jak i inne powagi, orzekli, że dusze ludzkie i wszechświat są niezniszczalne, chociaż w pewnych okresach ogień albo woda mogą zapanować.
Wielu uczonych zgadza się dziś, iż całą ową kastę określało się mianem druidów, wyodrębniając z niej, gdy trzeba, trzy podgrupy (jedna z nich nosi tę samą nazwę, co cała warstwa).
Z licznych wzmianek wynika, że było to stowarzyszenie kapłanów, do którego przynależność raczej nie podlegała dziedziczeniu. Cezar pisze, iż tworzyli oni (prawdopodobnie chodziło mu o podgrupę, zwaną druidami, a nie całą kastę) zrzeszenie religijne, w którym jeden kapłan pełnił władzę zwierzchnią. W razie jego śmierci urząd obejmował kandydat odznaczający się największą godnością i dostojeństwem. O objęciu owego stanowiska rozstrzygało głosowanie lub święty pojedynek na słowa, zatem przynajmniej funkcja naczelnika druidów nie była dziedziczna. Badacze zaznaczają jednak, iż nie można na tej podstawie wnioskować, że „korporacja" druidów iryjskich lub brytyjskich rządziła się tymi samymi prawami (Cezar pisał wszak o Galii). Późne teksty z tych terenów mówią przecież o królu druidów (righ druadh) i o naczelnym magu (łac. primus magus), który zwoływał innych magów do walki przeciw misji św. Patry-ka. Wymieniają też mistrza druidów (druidum magistri).
Na zakończenie tej części warto powiedzieć, że istnieje też wśród historyków i celtologów pogląd, negujący czysto kapłański aspekt kasty, zwanej druidami. Według niego, druidzi stanowili po prostu warstwę ludzi wykształconych. Dlatego mamy wśród nich i kapłanów, i urzędników, lekarzy i historyków, prawników i kowali... I normalne jest, że zawierali małżeństwa i uczestniczyli w życiu publicznym, a ich dzieci dziedziczyły przynależność choćby dlatego, że miały łatwiejszy dostęp do edukacji z racji pochodzenia.
Badacze wspominają o bardzo szanowanej wśród Celtów grupie - aes dana, do której zaliczali się wszelcy rzemieślnicy, np. kowale i cieśle, artyści, poeci, pieśniarze oraz muzycy (zwłaszcza grający na instrumencie, zwanym chrotta) - słowem: mistrzowie sztuk wszelakich. Krótko mówiąc, druidzi to wszystkie osoby obu płci, które wykonywały funkcje oraz zawody wymagające określonej, nieraz ciężkiej i długotrwałej edukacji.
Niezależnie jednak od wszelkich przemian celtyckie niewiasty długo dzierżyły władzę, sprawowały urzędy, brały udział w walkach, miały prawo do rozwodu i dysponowania swoim majątkiem (a nawet majątkiem małżonka, jeśli to one wniosły większą część), zachowywały swój status społeczny i brały odpowiedzialność za swoje czyny. Przede wszystkim zaś kształciły się i zdobywały zawód np. sędziego, jak choćby sławna Brigh (bretheamh, czyli sędzia prawa Brehon). Historia mówi o grupie kobiet-ambasadorów, które negocjowały traktat między celtyckim plemieniem Wołków a kartagińskim wodzem Hannibalem. W tradycji celtyckiej pojawiają się charakterystyczne nazwy: bandruaiad, banfhilid, banfhlaith. W języku irlandzkim przedrostek „ban" oznacza kobietę, wymienione nazwy oznaczają więc odpowiednio: druidki, poetki/wieszczki, władczynie. Grecy także często mówią o „dryades".
W Galii odnaleziono liczne inskrypcje mówiące o kapłankach z Arles i Le Prugnon, a inskrypcja odkryta niedaleko Metz wspomina Arete Druis Antisitia, somno monita, czyli druidzką kapłankę. Dziewice-kapłanki często strzegły świętych ogni, którą to funkcję przejęły później członkinie zgromadzeń chrześcijańskich. Różnoraką rolę druidek szczegółowo przybliżają irlandzkie eposy - Edward Gwynn w krytycznym opracowaniu „Metrical Dindshenchas" z 1913 r. zidentyfikował niejaką Caine jako arcydruidkę. Wśród legendarnych druidek znajdziemy między innymi: Biróg (pomagającą bohaterowi Cianowi), Bodmall (wychowawczynię bohatera Fionna Mac Cumhaila) i samą Brigit, późniejszą św. Brygidę z Kildare, której od chwili narodzin towarzyszyły mistyczne znaki (urodziła się „ani w domu, ani poza domem" - jej matka przekraczała właśnie próg domu druida - i „ani w dzień, ani w nocy" - o wschodzie słońca).
Druidzi nie funkcjonowali w oderwaniu od celtyckich wierzeń, specyfika ich profesji i powołania wiązała ich z bóstwami, z których część również była druidami w swym boskim panteonie - jak chociażby bóg Dagda i bogini Brygit. Rytuały musiały być ważne tak dla nich, jak i dla całej społeczności, której pomagali. Podobnie jak w każdej religii do najistotniejszych należały te, mające moc oczyszczającą. Starożytny autor Warron (Publius Terentius Varro) wspomina o „ceremonii chodzenia po ogniu" (druidzi używali według niego specjalnej maści na podeszwy stóp). Kilkanaście wieków później, w XVIII w, John Toland podaje, iż do zwyczajów irlandzkich należało, by władca lub ktoś szlachetnie urodzony brał wnętrzności zwierzyny ofiarnej i trzy razy przechodził z nimi po rozżarzonych węglach. Następnie zanosił owe druidowi, który - odziany w białą skórę - czekał przy ołtarzu. Jeśli śmiałek uniknął poparzeń, uznawano to za dobrą wróżbę dla wszystkich, oczywiście w razie sytuacji odwrotnej ogłaszano zły omen. Co ciekawe, Toland twierdzi, iż osobiście był świadkiem podobnej ceremonii...
Źródła irlandzkie sporo mówią o swoistym rodzaju „chrztu" - religijnym obrządku mającym charakter inicjacji, ochrony i symbolicznego oczyszczenia ze złych sił poprzez obmycie wodą. Ów irlandzki chrzest zwał się „baisteadh geinntlidhe" („deszczowy klin ochronny"). Ten rytuał oczyszczenia znany był na pewno w Walii i generalnie można założyć, iż dotyczył całego świata opanowanego przez Celtów. Kult wody, zwłaszcza pod postacią studni, źródeł i rzek, stanowił ważny element celtyckiej religii przedchrześcijańskiej (sama Danu - Bogini Matka boskiego plemienia Tuatha De Danann - czczona była pod postacią rzeki Dunaj).
Druidzi odprawiali także ceremonie pogrzebowe - do najważniejszych należała uczta fled colige, po której następowały gry i zabawy, zwane „cliche caintech", aby radośnie uczcić ponowne narodziny w zaświatach. Przy okazji tej tematyki warto wspomnieć o kości niezgody, jaką wśród uczonych stanowi kwestia, czy przy różnych okazjach Celtowie składali ofiary z ludzi, czy też nie. Pewnym sygnałem takiej możliwości jest sytuacja opisana w „Księdze z Leinster", kiedy to podczas pogrzebu księcia Fiachry (IV w. n.e.), który zmarł wskutek ran odniesionych w bitwie o Munster, zebrano 50-ciu jeńców przy grobie i zgładzono. Przypomina to tyleż karę, co rytuał posłania w zaświaty odpowiedniej świty. Cezar twierdził, iż palenie więźniów i ulubionych zwierząt towarzyszyło pochówkom każdego szanującego się (i szanowanego) galijskiego wodza. On i Strabon wspominali również (najprawdopodobniej za Posejdo-niosem) o „wiklinowym człowieku", w którym zamykano przestępców, by następnie podpalić konstrukcję, ofiarując ich bogom na przebłaganie (Cezar oświadczył również, że gdy brakło przestępców, brano niewinnych, aby zyskać przychylność bogów).
Zanim jednak bezkrytycznie uwierzymy doniesieniom starożytnych pisarzy, warto ponownie uświadomić sobie pewną rzecz: Juliusz Cezar i inni autorzy korzystający obficie z zapisków Posejdoniosa mieli wszelkie powody, by szerzyć „wrogą propagandę". Ze względów politycznych, aby usprawiedliwić wydatki na podbó ziem celtyckich, trzeba było uczynić z jego mieszkańców krwiożercze bestie - potwory, które przeraziłyby nawet lubujących się w igrzyskach i oficjalnych kaźniach obywateli Rzymu. Kim zaś był ów wspominany kilkukrotnie Posejdonios z Apamei w Syrii? Historykiem greckim, który - co widać w jego licznych dziełach - fanatycznie wielbił i podziwiał wszechwładne Imperium Rzymskie...
Obecnie większość badaczy twierdzi, iż brak przekonujących dowodów archeologicznych na praktykowanie przez Celtów ofiar z ludzi. Nawet słynny „człowiek z Lindów" nie spełnia do końca założeń. Ellis zdaje się być wręcz fanatykiem tej strony barykady - uparcie zbija jakiekolwiek sugestie, iż druidzi mogliby to czynić, a już z pewnością nagminnie. Jednak ciężko przyjmować na poważnie stwierdzenie, iż ofiary przebłagalne były niezgodne z filozofią druidów. Pomimo wiary w nieśmiertelność duszy i wielokrotne narodziny, lepiej uznać, iż normalny człowiek, niezależnie od kultury i epoki, w której żyje, chce w miarę możliwości jak najdłużej przebywać po tej stronie, gdzie aktualnie ma rodzinę i majątek. Ponadto, że uznaje, iż w pewnych okolicznościach dobro całej plemiennej gromady wymaga drastycznych środków i poświęcenia tego, co najcenniejsze, a więc cenne i dla bogów - ludzkiego życia. To, że niemal brak o tym wzmianek w źródłach irlandzkich - najpełniej zachowanych pamiątkach kultury celtyckiej - nie stanowi wystarczającego argumentu. Irowie znajdowali się na granicy obszaru opanowanego przez Celtów. A i w tych opowieściach znajdziemy historię straszliwego Crom Cruach i składanych mu w ofierze pierworodnych, a także historię o tym, jak druidzi chcieli poświęcić chłopca o niezwykłych cechach, który później zasłynął jako Merlin z arturiańskiego mitu, a wszystko po to, by odwrócić pewną klątwę. Ten jednak przekonał ich o niemoralności owego czynu. Bezpieczniej zatem przyjąć wersję Pomponiusza Meli i dzisiejszej badaczki Nory Chadwick, iż druidzi czynili to, jednakże w niezmiernie rzadkich przypadkach.
W jaki sposób druidzi sprawowali kontrolę nad członkami plemienia? Przede wszystkim za sprawą przekonania o ich magicznej mocy. Szereg legend mówi o tym, jak rozkazywali żywiołom, zmieniali lato w zimę, a dzień w noc. Mogli zmieniać kształt osobiście, jak również przemieniać w zwierzęta lub rośliny innych ludzi. Najpoważniejszą sprawą były jednak zupełnie realnie funkcjonujące prawo geasa - nakazy i zakazy, których przestrzegać musieli nawet najwyżsi władcy. Złamanie tego swoistego tabu groziło straszliwymi konsekwencjami, ze śmiercią włącznie. Działało to choćby na tej samej zasadzie, co... efekt placebo albo voodoo. Jeżeli w coś wierzymy bez żadnych wątpliwości, nasz umysł funkcjonuje zgodnie z prawidłami świata ukształtowanego przez tę wiarę.
Na zakończenie nawiążmy do tytułu niniejszego artykułu - dębu, jemioły i złotego sierpa. Atrybuty te najbardziej chyba wpłynęły na wyobraźnię współczesnych (podobnie jak białe szaty druidów, choć z licznych zapisków wynika, iż preferowali oni raczej jaskrawe wełniane płaszcze i złotą biżuterię...), mimo że o konkretnym rytuale z ich użyciem pisze jedynie Pliniusz. Według niego, gdy znajdowano jemiołę, pod dębem, na którym wyrosła, składano ofiarę z białych byków i ucztowano. Pędy jemioły miały być odcinane złotym sierpem. Ponieważ w żadnym razie nie mogła dotknąć ziemi, roślinę łapano w białe płótno, a zbierano ją jedynie szóstego dnia miesiąca. Później druidzi składali ofiarę ze swoich wrogów, aby bogowie im sprzyjali. Po co to wszystko? Otóż ceremonialnie przygotowana jemioła, dodana do napoju, miała stanowić remedium na wszelkie trucizny oraz przywracać płodność jałowym zwierzętom.
teinm laegdai - dotknięcie czarodziejską różdżką (flesc filed) przedmiotu, który chciano poznać, po czym zaimprowizowanie czterowiersza;
dichetal di chennaib - ugryzienie koniuszka własnego palca, następnie zaś płynna odpowiedź czterowierszem na zadane pytanie.
Według legend filidowie znali sposoby wywoływania i zaklinania duchów. Wspomogli swą mocą i zaklęciami druidów walczących przeciw bogini Carman, dzięki czemu ci odnieśli zwycięstwo. Filidom przypisuje się także nieograniczoną mistyczną mądrość, umożliwiającą udzielenie natychmiastowej odpowiedzi na każde pytanie. Często odgrywali również role prawników i rozjemców, ponieważ znali tradycyjne zbiory prawa zwyczajowego i wyroków precedensowych, przekazywanych w starożytnej wersji językowej (służyły one orzecznictwu królewskiemu jeszcze zanim je spisano). Funkcjonowali też jako cenni historycy dysponujący dosłowną znajomością dawnych mitów, legend i rodowodów królewskich, jak również strażnicy tradycji plemiennej. To dzięki nim przetrwał ogromny dorobek epicki Celtów.
fochluc (od fochlacan - „gałązka przetacznika") - stopień uzyskiwany w drugim roku nauki; jego posiadacz musiał umieć wyrecytować z pamięci 30 tekstów;
mac fuirmid (od fuirmithir - „zasadzić") - w trzecim roku;
dos („młode drzewo") - w czwartym roku;
cana („młode zwierzę") - w piątym roku;
cli (od cleith - „filar", „podpora" albo też „jabłoń") - w szóstym roku;
anruth („szlachetny strumień") - w dziewiątym roku;
ollam (h) („mistrz", „erudyta") - najwyższy tytuł, aby go zdobyć, należało opanować pamięciowo 350 tekstów do recytacji.
Każdy stopień wiedzy i wtajemniczenia uprawniał do posiadania uczniów i nadawania im stopni poni-żej własnego. W ten sposób bractwo filidów w mniejszym stopniu miało charakter organizacji kapłańskiej, a bardziej przypominało wyższą szkołę, kształtującą intelektualną elitę społeczeństwa, gdzie pomimo czynności magicznych i rytualnego cyklu wtajemniczeń, dominowały cechy świeckie. Aż chce się rzec o typowej różnicy pomiędzy magami i kapłanami, nic bowiem nie wiadomo o ich kultach ani koncentracji na wiedzy teologicznej. Z tym pośrednio wiąże się wspominany uprzednio konflikt.
Druidzi, jako osoby bardziej przywiązujące wagę do kwestii teologicznych, mocno wrośnięci w system celtyckich wierzeń i czerpiący z niego siłę, a także stawiający nań jako na narzędzie do sprawowania kontroli społecznej i wywierania wpływów politycznych, stali się naturalnymi przeciwnikami wszelkich misjonarzy nowej religii. W misji chrystianizacyjnej postrzegali ogromne zagrożenie dla tradycji i spójności celtyckiej, nie mówiąc już o zwyczajnym buncie ludzi ceniących własną religię i odrębność kulturową przeciw wartościom obcej cywilizacji. Większość druidów ostro sprzeciwiała się romanizacji i zakusom terytorialnym Cesarstwa Rzymskiego, nic zatem dziwnego, że ów zamach religijny tym bardziej im się nie spodobał. Imperium Rzymu przynajmniej nie podnosiło ręki na cudzy panteon, chętnie włączając go do szeregu swych bóstw. Choć paradoksalnie łaskawe traktowanie celtyckiego panteonu nie zabezpieczało instytucji druidyzmu - druidzi stanowili wszak celtycką wykształconą elitę powstrzymującą wpływy Rzymian. Byli niszczeni tak przez Rzymian, jak i przez nowo powstający Kościół ze względu na piastowane funkcje. Niektórzy badacze jako tego przyczynę chętnie podają protest światłych obywateli cesarstwa, a później chrześcijan, przeciwko rzekomym okrutnym praktykom druidycznym na niespotykaną w innych cywilizacjach skalę. Tu warto zwrócić uwagę, że o owych okrucieństwach i ich wymiarze wiemy jedynie dzięki pismom osób, które miały wszelkie powody, aby oczernić Celtów, a szczególnie ich elity.
Można jednak wskazać też konkretny fakt historyczny obrazujący upadek druidyzmu. Była to klęska króla Diarmaida, syna Cerbhailla, pod Cuidremne w 560 lub 561 r. n.e. Był on ostatnim z najwyższych władców prowincji, którzy otaczali się na dworze druidami.
Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się by zagłosować.